Forum dla fetyszystów męskich stóp Strona Główna dla fetyszystów męskich stóp
www.FeetFetish.fora.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zakładnicy albo narodziny mastera

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum dla fetyszystów męskich stóp Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
legolas
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 19 Kwi 2016
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Czw 14:11, 29 Gru 2016    Temat postu: Zakładnicy albo narodziny mastera

Był letni, ciepły dzień, kiedy wybrałem się na plażę nad rzeką, poleniuchować trochę. Słońce przygrzewało, woda w rzece łagodnie szemrała, a ja ułożyłem się w półcieniu. Oczywiście zdjąłem buty, żeby dać trochę odpocząć skórze stóp. Zacząłem lekko przysypiać, gdy nagle stanął koło mnie jakiś gość, w wieku około 25 lat, z twarzy, jak to mówią, podobny zupełnie do nikogo.
- Cześć... - zagadnął niepewnie.
- No, cześć - odpowiedziałem. Nie miałem ochoty na rozmowę. - Znamy się skądś?
- W sumie... to nie... ale mam taką sprawę... Dziwną trochę...
- Mówże, człowieku, szybciej. Jaka sprawa?
- No... tam stoi mój kumpel... i my czasami tak razem... - wskazał ręką za siebie. Rzeczywiście, w miejscu, które wskazał, stał drugi facet, nieco może wyższy.
Zacząłem tracić cierpliwość.
- Słuchaj, nie obchodzi mnie, co robicie ze swoim kumplem, ale mnie w to nie mieszajcie. Nie jestem żadnym gejem! Jak potrzebujecie trzeciego, idźcie szukać gdzie indziej!
- Nie o to chodzi... - zaczął nieznajomy. - My też jesteśmy normalni, ja mam narzeczoną, a Wiktor - tu wskazał stojącego w pewnym oddaleniu tego drugiego - żonę i dziecko. Chodzi o to, że my czasem zakładamy się o różne rzeczy... nie zawsze mądre...
Zrobiłem minę, która miała dać mu do zrozumienia, że tracę cierpliwość, a on wtedy wypalił:
- I teraz założyliśmy się o to, że wyliżę stopy pierwszemu facetowi, którego spotkam boso. I okazało się, że to ty... Wiec... czy mógłbym...
Zdziwiłem się. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, gdy facet facetowi liże stopy. Sam uważałem, że męskie stopy są brzydkie i nieciekawe. A moje to już zupełnie. Nigdy o nie jakoś specjalnie nie dbałem. Wysuszona skóra, zrogowaciała od częstego chodzenia boso... Podniosłem swoje stopy lekko w górę i zacząłem się im przyglądać.
- Zakład o flaszkę, zero-siedem - ciągnął mój rozmówca. - To jak...?
Szybki rachunek zysków i strat. Po stronie zysków - zaspokojenie ciekawości, jakie to uczucie mieć lizane stopy. Poza tym - co tu ukrywać - trochę mi imponowało, że będę miał faceta u stóp. A teraz - czy coś mi grozi? Ich jest dwóch... ale to w sumie publiczne miejsce, w razie czego łatwo im zwieję, mogę też narobić hałasu. Nic mi nie zrobią. Jak ktoś zobaczy - to nie dla mnie będzie większy wstyd. Nie wygląda to źle...
Uniosłem lewą stopę i dałem znak skinieniem głowy.
Mój rozmówca ukucnął i podtrzymał stopę rękoma. Przez moment czułem jedynie jego ciepły, nawet gorący oddech na podeszwie stopy, ale po chwili wyczułem też mokry, ciepły okład, przesuwający się od pięty ku palcom. Jego język.
Okazało się, że - na szczęście - nie mam łaskotek. Samo zaś lizanie było całkiem przyjemne. Facet pilnował, aby język mieć ciągle wilgotny od śliny, ale nie za bardzo, tak w sam raz, żeby zniwelować nieprzyjemne tarcie. Miał półprzymknięte oczy i lizał z wielkim oddaniem. Chyba bardzo chciał wygrać tą swoją wódkę.
W pewnym momencie przerwał i machnął ręką na swojego kumpla. Gdy ten podszedł, zawołał uradowany:
- Wiktor, lecisz po wódkę!
- Nie - rzekł twardo Wiktor. - Mierzyłem ci czas. W zakładzie była mowa o minucie lizania, a tobie, od pierwszego dotknięcia stopy językiem zajęło pięćdziesiąt sześć sekund.
- Wal się! - wrzasnął kumpel Wiktora.
- Mogę się i walić - odparł Wiktor, uśmiechając się - ale wtedy ja wygrywam zakład. No, chyba, że przystępujesz jeszcze raz do próby...
Facet klęczący u moich stóp spojrzał na Wiktora, widać, że coś rozważał w myślach. Po czym rzekł do mnie:
- Nie da mi spokoju... Mogę jeszcze raz?
- Trzymaj - rzekłem, podając mu tym razem prawą stopę.
Przesunięcia językiem po podeszwie prawej stopy były bardziej miarowe. Wyczułem, ze zaczęło mu momentami brakować śliny, i kończył pociągnięcia już suchym językiem. Przerywał wtedy na chwilę i zbierał w ustach więcej śliny, którą nawilżał język.
Gdy skończył, było mi nawet trochę szkoda, że to już po wszystkim, chociaż moją prawą stopę lizał dłużej, niż lewą. Miałem nadzieję, że Wiktor znowu coś wymyśli, żeby musiał powtórzyć całą akcję. I nie zawiodłem się.
- Była przerwa ponad pięć sekund, nie liczy się - rzekł Wiktor.
- No chyba żartujesz!
- Mam wszystko nagrane, możemy obejrzeć, jeśli chcesz...
- No, dobra już dobra... - odparł. Byłem pod wrażeniem, że zasady takiego w sumie szczeniackiego zakładu tak szczegółowo dopracowali. A wtedy kumpel Wiktora zwrócił się do mnie:
- Sorry, ale wiesz... bardzo mi zależy na tej wódce, zwłaszcza teraz... Mogę jeszcze raz?
- Słuchaj - rzekłem do niego - Moje stopy to nie jest jakiś lizak, który sobie liżesz, gdy ci się nudzi, jasne?!
- Czyli nie... - odparł chłopak, wyraźnie zawiedzionym głosem.
- Ja nie mówię, ze nie - przerwałem mu. - Ja tylko chcę mieć coś w zamian.
Oczy mu niemal zaświeciły, nawet się lekko uśmiechnął.
- Dostaniesz połowę tej flaszki, co wygram - niemal zawołał.
- Słuchaj: po pierwsze, nie lubię wódy. Po drugie - gdybym chciał, to bym sobie sam kupił.
- To co chcesz w zamian? - spytał z nadzieją w głosie.
Pokazałem palcem na stojące w pobliżu moje buty.
- Widzisz je? - spytałem - Ubłociły się, gdy tu szedłem. Trzeba je wyczyścić. A potem, w nagrodę, możesz dalej lizać moje stopy.
Kumpel Wiktora wyjął z kieszeni chustkę do nosa, po czym przysunął się do butów i już zabierał się za polerowanie ich tą chustką. Przerwałem mu ruchem ręki.
- Nie tak - rzekłem patrząc mu prosto w oczy. - Wyczyścisz mi je językiem...
Zupełnie nie wiem, czemu to powiedziałem. Nigdy nie myślałem o sobie jak o jakimś masterze-sadyście. To wypłynęło jakby z wnętrza mnie. Sam zdziwiłem się chyba nawet bardziej, niż kumpel Wiktora.
- OK - rzekł on tymczasem. - Tylko mam taką sprawę do ciebie...
- Do pana - poprawiłem.
- Tak, przepraszam pana. Mam do pana taką prośbę... gdyby się dało, żeby pan miał swoje buty na nogach podczas czyszczenia...
Chwilę się zawahałem, po czym wstałem i włożyłem stopy w buty, nie zawiązując jednak sznurówek. Momentalnie zaczęły mi się pocić stopy, gdyż dzień był na prawdę gorący.
Stałem teraz patrząc, jak kumpel Wiktora niemal pełza u moich stóp, zlizując z nich błoto, piach i wszelki kurz. Nie wiem czemu, ale podobało mi się to. Kilka razy przerywał, wtedy bez słowa pokazywałem mu palcem, gdzie jeszcze widzę brud. Tymczasem Wiktor, znudzony całą tą akcją, usiadł sobie na konarze nieopodal.
W końcu buty były czyste i świecące. Nawet stary brud, którego myślałem, że nigdy nie usunę - rozpuścił się od śliny kumpla Wiktora. Gdy byłem już zadowolony z efektu, zrzuciłem buty i usiadłem wygodnie, mówiąc do niego:
- Oto Twoja nagroda.
Lizał mi teraz stopy z jeszcze większym oddaniem i starannością. Było to wyjątkowo przyjemne, zwłaszcza, że - jak mówiłem - stopy w butach dość mocno mi się spociły i zaczynały się lepić. Po sesji lizania poczułem jednak przyjemne uczucie świeżości. Wiedziałem, ze od tej pory będę tego uczucia potrzebował, coraz bardziej i bardziej.
A mój niejako prywatny lizacz stóp skończył wreszcie i rzekł do swojego kompana:
- No, Wiktor, teraz nie powiesz, ze coś było niezgodnie z zasadami.
- Nie, teraz wszystko OK - odparł Wiktor. - Idę po flaszkę.
- Tylko weź Soplicę - rzekł jego kumpel. - Albo Absolwenta. W każdym razie, nie Wyborową, bo będę rzygał. I też nie...
- A, wiesz co? - rzekł Wiktor zniecierpliwiony i sięgnął do kieszeni - Masz tu hajs i kup sobie taką, jaką lubisz. Ja tu z panem poczekam.
I kumpel Wiktora poszedł uszczęśliwiony w stronę pobliskiego osiedla. My zostaliśmy we dwóch. Ja z cudownie wylizanymi, wypieszczonymi, wymasowanymi stopami i zdecydowanie podbudowanym ego. Wiktor natomiast niby nic nie mówił, ale co i raz zerkał ukradkiem na moje stopy. "Ciekawe, czy on też ma ochotę" - zacząłem się zastanawiać. " I ciekawe, czy tak samo gorliwie lizałby mi moje stopy? Czy jego język tak samo dobrze się do tego nadaje? Muszę to sprawdzić..."
Jeszcze godzinę wcześniej, gdyby ktoś mi powiedział, że jakiś facet będzie pełzał u moich stóp, pomyślałbym, że to żart. A teraz miałem stopy dokładnie wylizane przez jednego kolesia, obok stały buty, również starannie wylizane, a ja kombinuję, jak nakłonić drugiego gościa do lizania moich stóp...
Chyba odkryłem w sobie jakąś nową część siebie, część, której nawet bym się po sobie nie spodziewał.
Ale było mi z tym całkiem przyjemnie Wink

c.d.n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
15nastolatek feet
stary wyjadacz
stary wyjadacz



Dołączył: 18 Paź 2015
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 18:23, 29 Gru 2016    Temat postu:

Pisz dalej. Fajnie się czyta. Muszę wiedzieć jak ta akcja się rozwinie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vneck
fan :)
fan :)



Dołączył: 19 Lis 2016
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:09, 29 Gru 2016    Temat postu:

https://www.youtube.com/watch?v=ITF8zZ3Lg18&t=25s

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ulegly wachacz
stary wyjadacz
stary wyjadacz



Dołączył: 05 Lip 2014
Posty: 458
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Wroclaw

PostWysłany: Pią 23:16, 30 Gru 2016    Temat postu:

Fajnie ze główny bohater to master to jakaś nowość Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Matek
ciekawski :)
ciekawski :)



Dołączył: 28 Gru 2016
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Sob 17:14, 31 Gru 2016    Temat postu:

Super coś nowego oryginalnego, czekam na ciag dalszy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
legolas
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 19 Kwi 2016
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Wto 0:36, 03 Sty 2017    Temat postu:

cz.2.

Dłuższą chwilę milczenia przerwał Wiktor.
- Ten Rafał to jest jednak wariat... Taki zakład...Myślałem, że jaja sobie robi...
- Ale to był twój pomysł - rzekłem raczej, niż spytałem.
- Nno...tak... - odparł Wiktor niepewnie..
- Bo cię ciągnie do męskich stóp, co nie?
Zauważyłem, że się trochę zmieszał. Ale trafiłem, byłem pewien, że trafiłem. Więc, nie czekając na odpowiedź, podsunąłem mu stopę niemal pod sam nos i rzekłem kategorycznie:
- Liż!
Nawet nie drgnął.
- No, liż, na co czekasz...
- Ale... jak to? Dlaczego...?
- Bo ci każę.
- No, ale... Rafał panu lizał i teraz na pana stopach jest ślina Rafała...
- A, brzydzisz się śliny kumpla, co? To się da załatwić...
Wstałem i zacząłem szurać bosymi stopami o ziemię. po chwili stopy miały całe spody czarne.
- Na pewno nie ma na nich śliny Rafała, ani odrobiny - powiedziałem, siadając obok.- Za to są trochę brudne. Masz co robić.
Wiktor chwycił moją prawą stopę w dłoń i zaczął ją lizać. Robił to inaczej, niż Rafał, mocniej dociskając język na pięcie, a nieco lżej na śródstopiu. Miałem wrażenie, że kiedyś już lizał komuś stopy.
Pomimo wielu wysiłków Wiktora, stopa wciąż była brudna. Nic dziwnego, ziemię wtarłem w nią dość mocno. Wiktor jednak nie zrażał się, tylko lizał dalej, nawet nie musiałem go upominać.
W takiej pozycji zastał nas Rafał.
- Wiktor, co ty...? -zaczął,ale szybko mu przerwałem słowami:
- No, dalej, pomóż koledze. Widzisz, że się męczy.
Rafał odstawił przyniesioną flaszkę i chwycił mnie za drugą stopę. Nie było to zbyt wygodne, więc rzekłem:
- Nie tak. Najpierw wyliżcie do końca jedną stopę, a potem weźcie się za następną.
Tak też zrobili. Lizali pracowicie moją prawą stopę: Wiktor od zewnątrz, a Rafał od środka, pilnując, aby nie spotkać się językami. Potem wzięli się za drugą. Na koniec Rafał obalił niemal całą wygraną flachę (mocna głowa), a Wiktor, na moje polecenie, wylizał mi po kolei miejsca między palcami. Pewne ruchy jego języka, raz giętkiego,a raz sztywnego, pozwoliły mu bez trudu wciskać się w te miejsca, co dało mi wiele przyjemności.
Odchodząc, obaj wyrazili nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Jednak nie podejrzewałem, że do spotkania, przynajmniej z Wiktorem, dojdzie tak szybko...

* * * * * *

- Słuchaj, Dobrowolski - zaczął szef, gdy zjawiłem się w jego gabinecie.
- Bardzo przepraszam - przerwałem mu zdecydowanie - ale chyba nie jesteśmy na ty, panie kierowniku.
Szef do wszystkich wracał się po nazwisku, co - do tej pory - było powszechnie akceptowane. Ale dziś poczułem się na tyle pewnie,żeby to zmienić. W końcu,jeszcze wczoraj dwóch facetów lizało moje stopy - czyż nie?
- O, przepraszam pana, panie Dobrowolski - odparł szef,wyraźnie zmienionym tonem.- Ja tak z rozpędu,botu sama hołota bez honoru pracuje,rozumie pan...?
- Jest problem z pana projektem - kontynuował.- Tym dla firmy Mega Irys. Jakiś gość od nich żąda uzupełnień.
- Bezpodstawnie - odparłem. -Projekt został wykonany zgodnie z umową.
- Tak, ale on się powołuje na ustalenia ustne, na jakieś standardy,które wziął chyba z księżyca... Prawników chce angażować. To taki, wie pan,młody wilk; oni łatwo nie odpuszczają...
- Panie kierowniku - rzekłem pewnie - jeśli zadzwoni albo się tu pojawi z reklamacjami czy czymś takim, proszę go skierować do mnie.
- Na pewno? Bo ja już mam go totalnie dość, taki męczący facet.
I już godzinę później, gdy siedziałem w swoim gabinecie, sekretarka szefa zadzwoniła z informacją, że "ten facet z Mega Irys"przyszedł w sprawie projektu i został wysłany do mnie. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.
- Proszę - zawołałem. I nie wiem,kto był bardziej zaskoczony, gdy drzwi się otworzyły.
Jednak ja pierwszy przerwałem milczenie.
- Wiktor? Wchodź śmiało i zamknij drzwi, bo przeciąg się robi.

c.d.n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
15nastolatek feet
stary wyjadacz
stary wyjadacz



Dołączył: 18 Paź 2015
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 8:19, 03 Sty 2017    Temat postu:

Dalej, dalej, dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
legolas
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 19 Kwi 2016
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Wto 23:51, 03 Sty 2017    Temat postu:

cz. 3.

Wiktor, zgodnie z moją prośbą, czy raczej poleceniem, wszedł do gabinetu i starannie zamknął drzwi. Następnie stanął przede mną i sprawiał wrażenie całkiem zagubionego, jakby nie wiedział, po co przyszedł. Mi tymczasem pierwsze zdziwienie przeszło i doskonale już wiedziałem, czego oczekuję.
- Co tak stoisz? - zagadnąłem go. - Proponowałeś wczoraj, byśmy się jeszcze kiedyś spotkali - i oto los spełnił twoją prośbę.
- Co... pan... - wydukał Wiktor.
Wyjechałem swoim krzesłem zza biurka i rozprostowałem nogi.
- Zdejmij mi buty i wyliż stopy - rzekłem zdecydowanie. - Przyda im się trochę relaksu po wielu godzinach w butach.
- Ale... jak to... mam panu teraz zdjąć buty...?
- No, chyba, że wolisz mi je najpierw wyczyścić językiem. Łaskawie ci na to pozwolę.
Wiktor jednak dalej się wahał.
- Widzę, ze tego chcesz - rzekłem, patrząc mu w oczy. - Podnieca cię sama myśl o tym. Mam na sobie garnitur, eleganckie buty... to zupełnie inna klasa, niż lizanie stóp na plaży. To jest klasa lux. Dlatego tego pragniesz... - zniżyłem głos. - Nie odmawiaj sobie tej przyjemności...
Chwilę jeszcze postał, po czym uklęknął, następnie obniżył się, opierając na łokciach, po czym przybliżył twarz do moich butów i zaczął je pracowicie pucować. Buty były dosyć nowe, jeszcze nie zużyte, więc nie miał dużo pracy, właściwie wystarczyło je trochę nabłyszczyć. Zrobił to przy pomocy swojego języka, a następnie ściągnął mi buty i zaczął lizać stopy w skarpetach.
- Nie śliń mi skarpet - przerwałem mu. - Będę miał całe mokre. Ściągnij je i bierz się za stopy.
Niestety, moje stopy bardzo łatwo się pocą. Wystarczy kilka godzin w butach i już są lepkie i śmierdzące. Jednak Wiktorowi zdawało się to nie przeszkadzać.Łapczywie zlizywał z nich pot, mlaszcząc przy tym cicho, jakby dostał jakiś wyjątkowy smakołyk. A w odpowiedni sposób dociskając język do podeszwy, fundował mi bajeczny masaż stóp. Poczułem się zrelaksowany, rzekłem zatem:
- To teraz omówmy sprawę naszego projektu dla waszej firmy.
- Pan wybaczy - rzekł Wiktor, przerywając na chwilę lizanie - ale wolałbym nie łączyć spraw zawodowych z prywatnymi...
Szybko zareagowałem, wpychając mu prawą stopę do ust tak głęboko, jak się dało. Lewą stopę natomiast oparłem mu na karku, żeby nie mógł się łatwo uwolnić.
- Słuchaj, no - powiedziałem. - Chyba nie do końca ogarniasz sytuację, w której się znalazłeś. Oto klęczysz u moich stóp. Masz w ustach moją stopę. Stopę, którą dopiero co wylizałeś ze śmierdzącego potu. Druga stopa, którą również przed chwilą gorliwie lizałeś, spoczywa na twoim karku. Lekki ruch i mogę ci sprawić ból...
Na potwierdzenie tych słów, docisnąłem lekko lewą stopę w stronę ziemi, na co Wiktor zareagował głuchym jęknięciem.
- Widzisz - kontynuowałem. - Ponadto, obok ciebie stoją moje buty, które również wylizałeś. Jak widzisz, jesteś mniej wart, niż mój pies, któremu jednak na siłę nie wpycham stóp do pyska. Ponadto, wiesz, ze w każdej chwili mogę kogoś zawołać albo zadzwonić po kogoś... żeby każdy mógł zobaczyć, w jaki sposób należy z tobą negocjować...
- Dlatego zrobimy tak.Ja teraz przygotuję aneks do umowy, zgodnie z którym nie masz do naszej firmy dalszych roszczeń. Ty go podpiszesz - i sprawa zamknięta. Jeśli ci to odpowiada, podnieś do góry rękę.
Mówiąc to, wepchnąłem do jego ust stopę jeszcze mocniej. Nie miał wyjścia - podniósł rękę. Zabrałem więc stopę z jego ust, przez co mógł wreszcie swobodnie złapać oddech.
- Zatem ja przygotowuję umowę, a ty w tym czasie dokończ lizanie moich stóp.
Aby napisać umowę na komputerze, musiałem z powrotem przysunąć się do biurka. Wiktor, żeby móc mi dalej lizać stopy, musiał wpełznąć pod biurko i niemal się położyć na podłodze. Ale lizał dalej stopy. Zauważyłem, ze najbardziej lubi spody. Ponieważ teraz spoczywały one na podłodze, chcąc się do nich dobrać językiem, musiał też trochę liznać i podłogę; jednak nie przejmował się tym wcale.
Skończyłem pisać umowę dość szybko, jednak chwilę jeszcze czekałem, gdyż nie chciałem skracać sobie - a i Wiktorowi - przyjemności lizania moich stóp. W końcu jednak powiedziałem, że umowa jest gotowa. Wiktor podpisał, nie czytając i wstał, otrzepując kurz ze spodni.
- Jutro widzimy się na lanczu - rzuciłem w jego stronę.
- W którym bufecie? - spytał.
- Nie, nie w bufecie. Tutaj, u mnie. No chyba, że nie smakują ci moje stopy?
- Ależ skąd, są przepyszne!
- To wpadniesz jutro na pierwszą i mi je znowu wyliżesz.
- Tak, panie.
Pożegnał się i wyszedł.
Ja chwilę zostałem sam, rozkoszując się błogością, jaką napełniło mnie lizanie moich stóp przez Wiktora. A następnie udałem się do szefa, przedstawiając mu podpisaną przez Wiktora umowę, zgodnie z którą firma Mega Irys zrzeka się wszelkich roszczeń wobec nas.
Szef był zaskoczony.
- Jak pan tego dokonał, panie Dobrowolski?
- Na początku nie było łatwo - rzekłem skromnie. - Ale odrobina perswazji - i facet znalazł się u moich stóp.
Szef oczywiście nie zdawał sobie sprawy, że to wcale nie była metafora.
I wtedy właśnie mnie zaskoczył.
- Panie Dobrowolski, obserwuję pana jakiś czas - rzekł uroczyście - ale po dzisiejszej akcji jestem pewien - to właśnie pan powinien zostać moim zastępcą.
Od pewnego czasu mówiło się, ze szef szuka dla siebie zastępcy, co wiązało się z większymi zarobkami oraz potencjalnym przejęciem funkcji kierownika filii w razie awansu lub odejścia szefa. Wielu z nas miało chrapkę na ten etat, jednak nie było do końca pewne, czy ktokolwiek go dostanie. Aż tu nagle...
- To dla mnie zaszczyt - odpowiedziałem.

* * * * *

Przez następne dni miałem więcej pracy w związku z przejęciem nowych obowiązków, które zyskałem jako zastępca kierownika. Z początku nie wszystko szło łatwo. Bardzo mi pomagał Wiktor, a właściwie bardziej jego codzienne wilgotne masaże stóp, do których wyjątkowo się przykładał.
Aż pewnego dnia przyszedł wyraźnie przybity.
- Szef mnie wylał - rzekł od progu. - Zarzucił mi, ze zaniedbałem pracę, że uwaliłem kwestię tego projektu... Zostałem bez środków do życia... a w domu żona, dziecko... Co ja zrobię, proszę pana, co ja zrobię.
Zrobiło mi się go trochę żal. Poza tym, żałowałem, że skończą się codzienne seanse lizania stóp w jego wykonaniu. Wtedy wpadłem na pewien pomysł...
- Wiesz co? ja właściwie poszukuję do zespołu programisty SQL....
- Ale ja sie zupełnie nie znam na bazch danych, proszę pana...
- To tylko tak formalnie... Faktycznie, masz inne kompetencje, na których mi zależy, i taką pracę będziesz wykonywał...
Po czym podsunąłem mu pod twarz moje stopy:
- Dalej, pokaż, co potrafisz. Potraktujmy to jako rozmowę kwalifikacyjną.
Tak starannie wylizanych i wypieszczonych stóp jak wtedy dawno nie miałem, jeśli kiedykolwiek. Uznałem jednak, że to trochę mało, jak na rozmowę o pracę.
- Co mam zatem jeszcze zrobić, panie?
- Czekam na twoją inwencję - odparłem, wstając.
Chwilę klęczał bez ruchu, po czym zsunął mi spodnie i majtki. Z należytą czcią ucałował oba pośladki, posmyrał je trochę językiem, po czym wsunął język w szczelinę. Zrobił mi po prostu niesamowity rimming, wciskając język głęboko w mój tyłek. Gdy było już po wszystkim, odwróciłem się do niego i ze słowami "witam w zespole" - wyciągnąłem w jego stronę dłoń. Początkowo wyraźnie chciał ją uścisnąć, ale w porę powstrzymał się i ograniczył do złożenia pocałunku.

Następnego dnia Wiktor rozpoczął pracę w moim zespole. Formalnie jako młodszy programista SQL, a faktycznie - jako mój prywatny lizacz stóp i butów.

c.d.n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
15nastolatek feet
stary wyjadacz
stary wyjadacz



Dołączył: 18 Paź 2015
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 8:11, 04 Sty 2017    Temat postu:

Super opowiadanie. Dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LordMaster
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 15 Sty 2017
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: nie ta ziemia

PostWysłany: Nie 20:42, 15 Sty 2017    Temat postu:

15nastolatek feet, weź się lepiej za lektóry, a nie xD Gimnazjum w ten sposób nie skączysz, a masz szanse znaleźć się w gronie nie licznych, którym się to udało Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LordMaster dnia Nie 20:42, 15 Sty 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
15nastolatek feet
stary wyjadacz
stary wyjadacz



Dołączył: 18 Paź 2015
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 16:08, 16 Sty 2017    Temat postu:

O co ci chodzi?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
legolas
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 19 Kwi 2016
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Wto 0:11, 17 Sty 2017    Temat postu:

LordMaster napisał:

- lektóry,
- skączysz
- nie licznych


LordMaster, lepiej Ty się weż za lektury, bo soląc takie błędy,nie masz szans na skczenie gimnazjum - tylko nieliczni są tak na bakier z ortografią Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
15nastolatek feet
stary wyjadacz
stary wyjadacz



Dołączył: 18 Paź 2015
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 16:15, 17 Sty 2017    Temat postu:

Thx, legolas

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
2770132u
weteran
weteran



Dołączył: 16 Kwi 2016
Posty: 550
Przeczytał: 7 tematów

Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 15:54, 05 Paź 2020    Temat postu:

Up

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum dla fetyszystów męskich stóp Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin