Forum dla fetyszystów męskich stóp Strona Główna dla fetyszystów męskich stóp
www.FeetFetish.fora.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przyjaciel jak brat : Aktualizacja 19.01.2019 [NOWE]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum dla fetyszystów męskich stóp Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Petro
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 04 Sie 2018
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Pon 12:50, 11 Mar 2019    Temat postu:

Dzięki za liczne wiadomości na GG oraz na priv; wiem że przynajmniej wciąż jest tutaj wiele osób, które są zainteresowane nie tylko zdjęciami ale także podjęciem jakiejś sensownej rozmowy i jestem tym mile zaskoczony. W każdym razie jak zrozumiałem części z was przydałyby się 'pogrubienia' tekstu w miejscu dialogów, gdyż nie każdy przegląda forum na komputerze. Nadal jestem chyba staroświecki i po prostu czytam większość artykułów na laptopie, ponieważ tak zwyczajnie mi wygodnie a telefonu używam głównie do muzyki. No w każdym razie bez dłuższego wstępu zapraszam. A także zapraszam do kontaktu
W wiadomości prywatnej
Numerze GG, który znajdziecie na moim profilu a także w razie 'oczywistych' pytań skieruje was tutaj: Tutaj
(gdybyśmy byli na youtubie prosiłbym pewnie też w tym miejscu o lajki i subskrypcje)

-

Wielokrotnie wypowiadałem się na temat tego jak ciało Patryka potrafi zniewolić mój umysł, możliwe że teraz nie tak jak dawniej z tego względu że mam trochę inne priorytety w życiu ale wspominanie tego dnia zawsze przyprawia mnie o lekkie rumieńce a także szczery lekki uśmiech, w stylu "cholera, zrobiliśmy to"; w każdym razie to nie tylko jego ciało jest tutaj ważne ale skupmy się tutaj trochę na tym, jak ono właściwie wygląda. Widziałem w swoim życiu różne sylwetki męskie, spotykacie się z nimi nawet wy, każdego dnia; a jeżeli ktoś jest zawodowym podglądaczem to chyba wie że na basen i siłownie nie chodzi się po to by wbrew przeznaczeniu 'dbać o swoje własne ciało' ale 'dbać o swoją własną duszę' a raczej nasycić oczy innymi sylwetkami - i uprzedzam, nie nigdy nie interesowały mnie osoby przesadnie 'przypakowane' wyglądają oni nieziemsko sztucznie w moim odczuciu niektórym zwyczajnie to nie przystoi, znam nawet przypadek osoby która ma cholerny sześciopak i wygląda jak ciężarówka ale jego 'twarz' kompletnie nie pasuje do tego obrazu. Wiecie o czym mówię? Pewnie też widzieliście takie osoby; w każdym razie ciało Patryka zostało prawdopodobnie stworzone przez jakąś tajną organizację, która ma sprawić że poczuje w sobie ludzkie odruchy i emocje, co jest niezwykłą rzadkością; zacznijmy może od klatki piersiowej, nie jest ona jakoś szczególnie mocno umięśniona, są to piękne lekko zarysowane mięśnie młodego chłopaka, który paradując z odsłoniętym torsem sprawia że nasz dzień, wszystkich osób homoseksualnych staje się odrobinę lepszy, nie wspominając już o tych lekko, jak ja to mówię, napuchniętych sutkach; są jak jakieś cholerne wisienki na torcie, bardzo obfitym i kipiący testosteronem torcie. Doprawdy smaczny kawałek, powiedziałbym że 'soczysty'. Sześciopak? Raczej też nie powiedziałbym że tak to wygląda, jest to po prostu bardzo delikatnie zarysowane mięśnie, które nie atakują naszych oczu zbyt agresywnie, są bardziej jak zaproszenie; by dotknąć je i poczuć ich ciepło niż by rzucić się na nie z jęzorem. Ramiona, bicepsy - ogólnie ręce? Jeżeli napnie łapę to z pewnością będę w stanie zobaczyć i ocenić czy jego wysiłek wkładany na treningach oraz na siłowni opłaca się, a krótko podsumowując to tak, opłacało się jak jasna cholera i jeżeli opuści w życiu chociaż jeden trening więcej to osobiście skopie mu dupę. Doprawdy chciałbym zostać jego trenerem osobistym. Możliwe że to się kiedyś stanie? Właściwie pisząc to teraz wyobraziłem sobie dobry scenariusz na kolejne 'spotkanie' z nim. Brzmi jak coś co mogłoby dojść do realizacji. Jeżeli miałbym powiedzieć coś więcej o jego twarzy: od zawsze powtarzałem i będę to podkreślać do końca życia że jeszcze nigdy ale to przenigdy, przeglądając setki zdjęć w internecie lub po prostu spotykając ludzi to jeszcze nigdy nie trafiłem na człowieka, który ma tak bardzo charakterystyczne rysy twarzy, tak bardzo dziennie, nastoletni byczek połączony z czymś doprawdy męskim, szczególnie kiedy zmarszczy te swoje ciemne i grube brwi, jego włosy jak i generalnie całe owłosienie jego ciała jest niemalże przezroczyste, oprócz oczywiście tych brwi, włosów pod pachami oraz także tych łonowych, to idealny kontrast do tego jak delikatne włoski posiada na swojej klatce piersiowej, rękach czy nawet nogach. Można powiedzieć że natura sama z siebie stwierdziła że nada ten kontrast by podkreślić jego atuty. Jego atutem jest także to że rzadko się czegoś wstydzi, w końcu nawiązując do poprzedniego wpisu, jak wielu ludzi jesteście w stanie policzyć, którzy byliby gotowi nad zdjęciem całego ubrania z siebie tylko i wyłącznie dlatego, że ty i twój najlepszy przyjaciel uwielbiacie zabawiać się stopami, z tym że od tego momentu nie tylko stopami.

Czułem się w każdym razie jakbym odkrywał właśnie nowy kontynent, jestem odkrywcą a także kimś kto stoi właśnie o krok od wiekopomnego wydarzenia, przynajmniej tak to wyglądało wtedy. Pomimo że jeszcze parę minut temu byłem wściekły to właśnie to uczucie zostało zastąpione jakiegoś rodzaju wątpliwością we wszystko co wierzyłem a także fakt że moje serce może tego za chwilę nie wytrzymać i eksplodować pod presją tej sytuacji. Drzwi od jego pokoju zamknęły się zaś Patryk podszedł do okna by lekko przysłonić niebieskie firanki, w końcu tak prywatny moment nie powinien być dzielony z ciekawskimi oczami, które zwyczajnie na to nie zasłużyły. Tym razem to ja siedziałem na jego fotelu, na którym zwykle przesiadywał długie godziny grając w cs'a (nie, nie tego chujowego tylko mówię o 1.6), znów poczułem się jak na początku naszego układu, zupełna niewiadoma, coś niezwykłego a jednocześnie tak bardzo odrealnionego że gdyby nie fakt, że byłem tam i uczestniczyłem w tym wydarzeniu to w życiu nie uwierzyłbym że to miało miejsce. Patryk usiadł na swoim łóżku, zgarniając z niego swoje koszulki, w których chodzi na treningi a także te ciepłe czarne bluzy, w które uwielbiałem się zawijać, nie żebym bardzo odczuwał zimno, pachnął po prostu tak jak on a ja uwielbiam otaczać się wyjątkowymi rzeczami a także tymi 'naturalnymi' perfumami, których autorem jest sam Patryk. Usiadł w lekkim rozkroku, bezpretensjonalnie zakładając tą ciepłą, lekko zaczerwienioną stopę na moje kolano.
- Bandaże masz w szufladzie na dole, reszta zależy do ciebie - powiedział, nieskrępowanie trącając swoimi palcami stóp o moje palce, które lekko muskały te soczyste paluchy, tak jakbym chciał przygotować je do większej przygody.
- Powinniśmy kiedyś zainwestować w coś porządniejszego niż te bandaże - tak to prawda, nadal uważałem że bandaże, którymi nauczyłem się już posługiwać w odpowiedni sposób, są doprawdy wytrzymałym materiałem, który po odpowiednim skrępowaniu stóp czy też rąk są w stanie utrzymać nawet takiego byka w miejscu. Oczywiście gdyby zaczął się zbyt mocno szamotać lub zwyczajnie za nie ciągnąć to z pewnością materiał pękłby w ciągu sekund. Na szczęście Patryk podczas łaskotania jest niezwykle posłuszny, pomimo że okropnie drażnią go narzędzia, którymi się posługuje. Za to co dzisiaj powiedział i za to że poniósł mi ciśnienie aż do takiego stopnia to kara z pewnością nie będzie krótka i żadne "stop" nie zepsuje mojej zabawy.
- Trzeba będzie o tym pomyśleć - prześmiewczo uniósł lekko swoją drugą nogę tak by delikatnie otrzeć swoją ciepłą podeszwę o mój policzek. Doprawdy urocze, gdyby nie było aż tak kuriozalnie niezręczne.
- W takim razie - zamknąłem na chwilę oczy i uśmiechnąłem się do siebie w głębi, prawdopodobnie chciałem wyglądać jak jakaś mroczna osoba z anime, która za chwilę zmieni swoją osobowość na zupełnie psychodeliczną , prawdopodobnie że wyglądałem wtedy po prostu jak debil - połóż się wygodnie a ja pójdę po 'narzędzia' pracy.
- Ty tutaj teraz rządzisz - odpowiedział z niewinnym uśmiechem. Nie mogłem się jednak spodziewać tego co zastanę po powrocie, otworzyłem drzwi od pokoju i spokojnym powolnym krokiem udałem się do łazienki, zabierając stamtąd wszystko to co potrzebowałem. Dosłownie wszystko co wpadło mi w ręce a jednocześnie mogłem uznać za przydatne. Doprawdy ta długa czerwono-żółto-niebieska szczotka do kurzu zawsze imponowała mi w tym domu. Zupełnie tak jakby wisiała tutaj od wieków specjalnie po to by użyć ją w tym celu, doprawdy kto jeszcze w dzisiejszych czasach trzyma taką szczotkę w domu. Ponadto wziąłem do rąk szczotkę do włosów, która była tak ostra że można byłoby nią porysować jakąś drewnianą powierzchnie, do tej pory nie rozumiem skąd do cholery ktoś wpadł na pomysł że jest to szczotka do czesania; prawdopodobnie ktoś kto zwyczajnie jest łysy i nie potrzebuje z tego korzystać. Zabrałem także jakiś krem do nawilżania skóry, którego używała jego matka; z pewnością nie ma pojęcia do czego jej perwersyjny syn używa tego samego specyfiku; chciałbym także wspomnień że szczoteczka elektryczna to jest jednym ze szczytowych osiągnięć ludzkości wynalazkiem, loty w kosmos? A komu to potrzebne. Dobrze wiecie do czego używa się owych szczoteczek, gdybym kiedykolwiek kupował taką dla siebie poczułbym jakiś wewnętrzny wstyd że ekspedientka wie o tym co będę robił z tą że szczoteczką. Kiedy stwierdziłem że jestem już gotowy a moje ręce były w pełni zajęte, wyszedłem z łazienki i zamknąłem jego psa w kuchni tak by nie drapał nam w drzwi i nie burzył tego większego wydarzenia. Nie spodziewałem się jednak że będzie to aż tak dużo wydarzenie. Wchodząc do pokoju nie zwróciłem początkowo na niego uwagi ponieważ chciałem położyć wszystko na biurku, tak by mieć do tego lepszy dostęp. Patryk siedział zupełnie cicho kiedy wyjmowałem bandaże z dolnej szafki od biurka, upewniłem się także czy nowa partia wytrzymałego materiału nie jest dziurawy lub wadliwy, w końcu co to za zabawa kiedy twój duży brat będzie w stanie uciec od łaskotania. Nie chcielibyśmy żeby to się stało. Jest to najbardziej niepożądana czynność w zaistniałej sytuacji. Powoli odwróciłem się w jego kierunku po to by zająć się związaniem jego stóp ale zamiast jakiegokolwiek odzewu moja reakcja zakończyła się na lekko otwartych ustach zaś jego erekcja lekko unosiła się w powietrzu. Patryk nie czuł się skrępowany, cholera, ten duży dzieciak nawet nie przejął się tym. Zwyczajnie trzymał nadgarstki nad swoją głową, tak by dotykać drewnianej belki za jego głową by ułatwić mi związanie go, zaś jego stopy spokojnie leżały obok siebie. Patryk uśmiechnął się po sekundzie potrząsając nieco biodrami sprawiając że jego penis lekko poruszył się; czasami ten chłopak potrafi mnie tak zaskoczyć że nawet nie staram się wypowiedzieć w żaden sposób. Nie czułem się zawstydzony tym fatkem, czułem się po prostu jak w jakimś dość dobrze odwzorowanym śnie, to nie mogło być prawdziwe życie a jednak jest nim; zupełnie popierzone. Tyle lat jego majtki skrywały tą bestie; nie wiem czy o tym wspominałem ale prawdopodobnie tak ale mam dość małe ręce, moje dłonie wyglądają tak jakby nigdy nie skalały się pracą fizyczną, w zasadzie tak było i jest nadal ponieważ nigdy nie pracowałem w żaden sposób fizyczny - dlaczego o tym teraz mówię? Ponieważ żeby objąć jego penisa musiałbym użyć obu rąk a jestem pewien że jego Żołądź i tak wystawałby ponad mój kciuk. Po kilku sekundach zupełnej ciszy oraz widoku penisa, który wił się ponad ciemnymi włosami łonowymi Patryk odezwał się jako pierwszy;
- i jak? - to prawdopodobnie najgłupsze pytanie jakie możesz zadać drugiej osobie, która jest postawiona właśnie w tej sytuacji. Popatrzyłem na niego z uniesionymi brwiami jakbym chciał udusić go za pomocą mentalnej siły woli.
- dlaczego ty zawsze musisz być aż tak cholernie głupi - powiedziałem po cichu nim uklęknąłem na łóżku i pochyliłem się nieco do przodu by związać jego nadgarstki i przymocować je do drewnianego zagłówka; mogę powiedzieć że już po tak długim czasie treningów z bandażami to jestem praktycznie mistrzem w tej dziedzinie. Nie zajmuje mi to specjalnie długo a jestem pewien że szarpania nie spowodują wymknięcia się jego rąk. Kiedy tylko to zrobiłem spojrzałem na niego nieco lekceważąco, kiedy on wciąż podejrzanie się uśmiechał. Moje palce powoli zjechały z jego rąk aż do pach, prosto do tych sterczących sutków, które lekko potarłem.
- Nh?- Nie wspominałeś nigdy o sutkach - skrzywił się niepewnie kiedy moje kciuki ocierały je, bardzo spokojnie i powoli; chciałem nadać tej sytuacji jak najwięcej emocji, właściwie to zależało mi na zbudowaniu dobrego napięcia i wydaje mi się że osiągnałęm ten cel kiedy Patryk wypiął nieco jego klatkę piersiową i westchnął cicho, zaś jego penis nadal stał na baczność, tak jakby chciał okazać swój szacunek do pracy, którą tutaj robię. Mógłbym masować w ten sposób te różowe sutki przez długie minuty, po prostu wpatrując się w jego twarz, kiedy tak szczelnie zamyka oczy i marszczy brwi jakby sprawiało mu to jakiś rodzaj dyskomfortu, tak więc postanowiłem posiedzieć w tym miejscu jeszcze chwile dłużej. Pocierałem je coraz szybciej zaś opuszki moich palców wywierały na nie nacisk, niezbyt silnie ale też nie na tyle lekko by mógł zapomnieć o tym że jest tutaj tak na prawdę zabawką w moich rękach. Nastoletni umięśniony starszy brat nie mógł wytrzymać zbyt długo w takim skupieniu, odginając lekko głowę do tyłu wydał z siebie syk a jego klatka piersiowa uniosła się nawet wyżej, zupełnie tak jakby sugerował bym pracował dalej, w takim razie ja nie widzę tutaj żadnego problemu. Nacisnąłem je dużo mocniej niż wcześniej sprawiając iż Patryk lekko wygiął się, starając się ułożyć na lewym boku, niestety bandaże trochę uniemożliwiały mu aż tak gwałtowane ruchy. Naciskałem więc dalej zaś moje kciuki pracowały bez żadnej przerwy. Syczenie i jęki które próbował stłamsić w sobie dały kolejny znak bym przeszedł od jednostajengo ruchu do zróżnicowania tejże przyjemności. Bawiłem się nimi raz wolniej a raz szybciej, ściskając je tak jak tylko mogłem lub przechodziłem w zupełnie spokojny dotyk. Nie wiem właściwie ile czasu mogło minąć podczas tej 'gry wstępnej' że tak to nazwę ale Patryk był już odpowiednio zdenerwowany a także obolały. Palce opuściły w końcu jego sutki; pociągnąłem kolczyk w swojej wardze i lekko pogłaskałem go po jego ramieniu.
- Nie wspominałem ale widzę że to był błąd i nie możesz mnie okłamać że ci się to nawet trochę nie podoba - powiedziałem zsuwając moją ręke wzdłóż jego ciała kiedy Patryk uśmiechnął się niepewnie, szczególnie że moja dłoń sunęła bardzo powoli lecz w końcu dotknęła tego czego prawdopodobnie tak długo wyczekiwał. Dziwnie pierwszy raz dotknąć czyjegoś penisa, jest to trochę nienaturalne, przynajmniej dla mnie. Jest twardy i ciepły, hej mogę powiedzieć to samo o sobie lecz to nie jest dobry przykład lub zwyczajnie przesadzam, mam tendencje do nadawania większego znaczenia rzeczom oraz czynnościom dla których jest to zupełnie normalne. W każdym razie upewniłem się że na pewno mogę to zrobić, pomimo że się rozebrał to nie musiało przecież wcale oznaczać że na pewno oto mu właśnie chodzi lecz jego skupiony wzrok i lekko podniesione brwi sugerowały dokładnie to o czym myślałem. Jego biodra nieznacznie podniosły się kiedy tylko dotknąłem podstawy jego członka. Pomyślałem wtedy że mógłbym zrobić mu okropne świństwo i pomęczyć go w ten sposób przez dłuższy czas, tak więc otrzymał ode mnie tylko jedno lekkie muśnięcie wzdłuż członka, tylko po to by usłyszeć jak zaciąga powietrze poprzez swój nos, tak jakby gotował się na coś większego, zupełnie niepotrzebnie. W końcu to nie może nastąpić teraz i tu. Zaśmiałem się do siebie i powoli wstałem z łóżka, tylko po to by związać kostki jego stóp, trzymając je bardzo blisko siebie; tak samo jak poprzednio nie zajęło mi to zbyt dużo czasu. Odpowiednio umocowałem jego stopy przy pomocy bandaży tak więc pozostało mu teraz tylko leżeć i pocić się dla mnie kiedy ja przysiadłem na końcu łóżka i zacząłem delikatnie i powoli poruszać palcami po środku obu jego podeszwy co spotkało się z natychmiastową reakcją zaciśnięcia jego palców oraz lekkim uśmiechu, tym razem nie wymuszonym na potrzeby irytacji mojej osoby a był to uśmiech szczerej radości. Jego stopy starały się lekko poruszać w prawo lub w lewo lecz na niewiele pozwoliły im bandaże, pozostało mu teraz przystosować się do tego uczucia, aczkolwiek ciężko przystosować się kiedy czyjeś palce zmieniają pozycje na stopach co kilka sekund, tak by nie dać mu szansy na oswojenie się a był to zaledwie wstęp, w końcu nie ma potrzeby atakowania go ze szczotką do kurzu lub włosów, szczególnie że maść nie została jeszcze nałożona na te boskie ciepłe podeszwy; szkoda byłoby zmarnować taki efekt. Moje palce kontynuowały wyprawę wzdłuż i wszerz jego stóp, starając się by każdy kawałek jego stopy został podrażniony z całą dokładność. Nie oszczędziłem też tych dużych palców u jego stopy, pomimo że starał się je zginać w końcu musiał się poddać i zrozumieć że nawet dla nich nie ma żadnej opcji ratunku z tej sytuacji, jego uśmiech szybko przemienił się szerszy a pierwszy dudniący rechot rozbrzmiał w tym małym przytulnym pokoju. Moja twarz również rozpromieniała na ten uroczy dźwięk, w końcu to niemalże niebiańska melodia dla moich receptorów słuchu, także postanowiłem utrzymać owy przerywany śmiech tak długo jak mogę. Sprawiało mi to o tyle radości iż o ile moje palce spoczywały pod jego palcami śmiech Patryka wydawał się bardziej stonowany i spokojny lecz za każdym razem kiedy schodziłem w dół o parę centymetrów jego rechot przemieniał się w bardziej bezsilny, tradycyjnie także pociągał delikatnie bandażami, wykręcając przy tym swoje ciało a także starając się kopać, wydaje mi się że to bardziej szczęście niż dobra technika sprawia że mam nadal zdrowe zemby, gdyby nagle jego noga wyrwała się z tego prowizorycznego więzienia mógłbym spokojnie zaciągnąć kredyt na leczenie zdrowotne; w końcu utrata przednich zembów to już poważny uszczerbek. Tak więc w najlepsze rozkoszowałem się jego śmiechem, zapachem jego stóp jak i jego wypiekami na twarzy, ogarniała mnie błogość kiedy spoglądał na mnie od czasu do czasu z szeroko otwartymi ustami i nieco przymrużonymi oczami. To prawdziwa zachęta dla kogoś takiego jak ja, sprawia mi to chyba nawet więcej przyjemności niż jemu, chociaż mogę się mylić w końcu jego penis nadal widniał przed moimi oczami w pełnej okazałości, drżąc razem z nim kiedy moje palce docierały do czułych punktów na jego podeszwie, a także pomiędzy palcami; okropnie tego nie lubi kiedy staram się wsadzić tam palce; utrzymywałem go w takim stanie przez najbliższe dziesięć minut, nie mogłem się tym znudzić; to praktycznie chyba niewykonalne. Cieszę się że jego stopy są aż tak wrażliwe, kto by się mógł kiedykolwiek spodziewać że taki byczek jak on jest jednocześnie takim roześmianym bezsilnym chłopakiem. W końcu nastąpił krótki moment przerwy, oczywiście przerwy nie mogą być zbyt długie, wówczas straciłoby to sens; mogę więc to nazwać 'pół-przerwą', w końcu kiedy zacząłem smarować zimny krem na jego lewej stopie, moja ręka wciąż starała się drażnić prawą i na odwrót. Nałożywszy maść i po wtarciu jej całej w skórę mogłem przejść do mojego ulubionego etapu. Kiedy tylko podniosłem szczotkę do włosów, tak - zgadza się tą szczotkę, która jak wcześniej mówiłem mogłaby zarysować nawet drewniany stół w oczach Patryka pojawił się strach, krótko mówiąc jego stopy panicznie boją się tego jak ognia, nie mogę się dziwić wcale a wcale. Żeby mieć pewność że bandaże na pewno wytrzymają i utrzymają jego stopy w dobrej pozycji, założyłem lewą rękę na jego kostki i docisnąłem nogi Patryka do dołu, tak mocno jak mogłem, szczególnie że wiedziałem już z czym się mierze. Nie mogłem zacząć powoli, byłoby to zwyczajnie zbyt proste i nudne, szybkie poziome ruchy ręką sprawiły iż Patryk niemalże podskoczył, jego ramiona okazały te piękne bicepsy kiedy tylko zaczął szarpać za bandaże i unosić całe swoje ciało w góre, okręcając się w prawą stronę. Głośność jego śmiechu mogę spokojnie porównać z głośnością startującego samolotu, dosłownie cały drżał kiedy szczotka coraz szybciej i mocniej szorowała te wrażliwe podeszwy. Przygryzając dolną wargę ust kontynuowałem pracę bez nawet chwili przerwy, nawet kiedy jego rechot zmienił się w bezgłośny i szalony syk nie przestałem nawet na moment, dlaczego miałbym w sumie przestawać? Przecież jak sam stwierdził zasługiwał na karę a taki rodzaj odegrania się na nim za moje zszargane nerwy to chyba najwłaściwsza rekompensata, ostre 'kolce' grzebienia raz na jakiś czas zmieniały jedynie trasę po której się poruszają, w końcu dlaczego mielibyśmy torturować te piękne stopy tylko w sposób poziomy; jest tyle możliwości, od pionu po okrężne ruchy czy też gwałtowne i chaotyczne przesuwanie szczotki w każą możliwą drogę. Walczył z tym na prawdę długo ale w końcu najwyraźniej musiał uznać wyższość łaskotek nad sobą, nie przestał się co prawda wiercić, wyrywać i starać kopać lecz jego głowa wróciła na poduszkę a jego spocona twarz mogła znów patrzeć na mnie i tylko na mnie. Powiedziałbym nawet że próbował coś 'szeptać' tak jakby zdarł całe gardło, choć nie rozumiem jak można zniszczyć sobie gardło tylko przez jakieś półgodziny. Nie wiem jakie słowa padały z jego ust ale z pewnością jakieś bezwartościowe, zupełnie bezsensowne jak błaganie o zaprzestanie. Skoro stwierdził że 'reszta zależy ode mnie' to biorę te słowa bardzo dosłownie. Tylko ja mogłem stwierdzić kiedy jego stopy zasłużą na odpoczynek, jedynie złamanie łóżka od nadmiernego wiercenia się w nim mogłoby spowodować nagłe przerwanie zabawy. No ale bądźmy szczerzy, nawet to chyba nie przeszkadzałoby mi aż tak bardzo, najwyżej nauczyłby się spać na kręconym fotelu. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy, nie wspominając już nawet o jego, to była czysta radość a raczej rozpaczliwe wypatrywanie końca. Jego podeszwy wcześniej były lekko zaczerwienione jak zawsze ale teraz dosłownie płonęły od czerwieni, ciepłe i mokre od kremu który wcześniej nałożyłem. Postanowiłem więc pochylić się nad nimi jeszcze niżej, pomimo że byłem już w pozycji praktycznie leżącej by polizać jego palce u stóp, które nadal były zaciśnięte z tak mocno jak tylko potrafił. Uśmiechnąłem się do niego i zaproponowałem żeby dał im się odprężyć na moment. Zaprotestował, a skoro odmówił nie miałem innego wyboru jak ciągnąć łaskotowe tortury w nieskończoność. Leżałem przy jego stopie i z radością obserwowałem jak Patryk stara się wziąć głęboki wdech choć raczej na to się nie zapowiadało tak więc podczas bezlitosnego szczotkowania jego biednych stóp zaproponowałem ponownie by rozluźnił palce, w końcu to tylko propozycyja. Wtedy też rozluźnił prawą drżącą od łaskotek stopę i podał mi te piękne grube paluchy na tacy. Szczotka ustała na moment a zamieniłem ją na jego szczoteczkę elektryczną. No cóż, najwidoczniej będzie musiał kupić nową chyba że nie brzydzi go korzystanie z niej po fakcie gdy uruchomiłem ją i przystawiłem do jego lewej stopy. Nie sprawiało to oczywiście aż takiej reakcji jak na szczotkę ale wciąż nie mógł odpocząć od uczucia łaskotania a także poczuł jak mój ciepły język i uta oblizywały jego paluchy, powoli i starannie, w końcu należą w tym momencie do mnie. Nie odmówiłbym sobie więc wypieszczenia ich w taki sposób jaki lubie. Patryk ocierał swoje policzki w wyprostowane ramiona kiedy ja delektowałem się słonym smakiem. Szczoteczka do zębów tylko nieznacznie zmieniała pozycje na stopie mojego 'dużego brata'; w ten sposób zachowałem pewność że nie odzwyczai się od potęgi łaskotowego piekła, choć czy można nazwać to piekłem? Kiedy stwierdziłem że palce jego stóp zostały już odpowiednio oblizane nieszczęsna szczotka zastąpiła wirującą niewielką szczoteczkę do zębów. Patryk nie krył swojego strachu kiedy tylko sięgnąłem po nią, jego nogi starały się ponownie uciekać za co zostały ukarane ponownie.
Nie wiem właściwie ile czasu to wszystko trwało ale dostatecznie długo by pomóc mu się całemu spocić a także sprawić że jego umysł odszedł na chwilę gdzieś bardzo daleko; choć zwykle żartujemy z Klaudią że umysł Patryka już bardzo dawno temu opuścił tą planetę i stara się odszukać drogę do domu - to nawet bardzo możliwa teoria. Nie umniejszając jednak temu duży nastoletni byczek został już odpowiednio zmiękczony. Leżał cały spocony i zmęczony, jego twarz była iście czerwona a z jego gardła wydobywał się tylko kaszel raz na parę oddechów. Nie zamierzałem więc przesadzić za bardzo, w końcu nie chcemy go zabić a jedynie sprawić by wił się w agonalnych wrzaskach oraz by jego śmiech odbijał się echem po blokach. Jestem ciekawy co musieli pomyśleć sąsiedzi. Nawet po marihuanie człowiek nie wydobywa z siebie tak piekielnego rechotu - choć zdaniem niektórych ja brzmię jak zepsuty samochód. Może coś w tym jest. Jednakże dałem jego stopom odpoczynek nim usiadłem obok niego i spoglądałem na niego z zaciekawieniem kiedy ten z zamkniętymi oczami starał się wyrównać oddech. Chwyciłem więc ponownie za jego lewego sutka i potarłem go lekko by Patryk spojrzał na mnie.
- Mało ci? - zapytał, starając się być w tym ironiczny choć tak na prawdę był po prostu zirytowany szczotkową torturą - kurwa już dość. odwiąż to - powiedział krótko i spojrzałem na mnie najbardziej nienawistnym wzrokiem świata. Niewiele to znaczyło w obecnej sytuacji; zbyt dobrze się bawiłem jego kosztem, w końcu on często bawi się moim a skoro żyjemy w wolnym świecie gdzie prawa dla każdego człowieka są równe (to co napisałem jest oczywiście ironiczne) więc dlaczego nie miałbym teraz prawa by chwycić za tą różnokolorową miotełkę do kurzu i powoli, efektownie podrażnić jego członka. Patryk zastygł w bezruchu momentalnie kiedy tylko delikatny materiał lekko i swobodnie przejeżdżał wzdłuż jego wzwodu, otaczając również jego jajka miłym puchem. Prawdopodobnie nie ma nic bardziej relaksującego, tak przynajmniej wyglądała jego twarz, uspokoił się nieco a jego głos z irytacji przeszedł na bardziej łagodny, zupełnie tak jakby uspokajał jakieś duże dziecko, w sumie to tak jest. Jego penis wręcz czuł się jak w niebie, tak przynajmniej sugerować może jego twarz, pomimo wyraźnej czerwieni oraz kropli potu, które mieniły się na jego czole widziałem że czuje się znacznie lepiej. Jego wewnętrzny spokój udzielał się również mnie, wcześniej czułem się jak szaleniec, który pragnie złamać starszego brata lecz teraz czuje się jak anioł, w którym jest nieco więcej z diabła, aczkolwiek każdy demon był kiedyś aniołem więc powiedzmy że ta zasada sprawdza się również u mnie. Pochyliłem się nad nim i zarzuciłem swoje wybielone włosy na prawą stronę, oblizałem swoje usta i przyłożyłem swoje ramie pod jego brodę. Przyglądałem się błękitowi jego oczu wciąż delikatnie pocierając go przy pomocy tejże miotełki; Patryk zamknął oczy i skupił się tylko na tym uczuciu lecz koniec końców zwyczajnie zaśmiałem się i powoli rozwiązałem jego ręce i odrzuciłem wszystkie zabawki na podłogę.
- Już się tak nie wczuwaj, wyglądasz zupełnie niepoważnie - dodałem akcentując te słowa tak ponuro jak tylko potrafiłem, właściwie nie wiem dlaczego to zrobiłem. Najwidoczniej powinienem zacząć już brać leki na schizofrenie.
- Ale dlaczego? - zapytał zdziwiony i może lekko zawiedziony. Popatrzył na mnie tak jakby nie zrozumiał tego co sie właśnie zdarzyło.
- Lepiej się ubieraj i nie zadręczaj mnie tymi pytaniami.

Tak właśnie się zaczęło. Mogę powiedzieć że od tego momentu tkwiliśmy w czymś co nazywam 'wolnym związkiem'; nie była to relacja na zasadzie partnerów i ciężko mi powiedzieć czy istnieje jakieś lepsze określenie niż to najbardziej spopularyzowane na facebooku 'to skomplikowane' ponieważ jest to doprawdy skomplikowane. Dopiero po tak bliskim kontakcie z nim zrozumiałem że nie pragnę ani jego miłości ani poczucia obowiązku wobec kogokolwiek; skoro chciał się bawić to dam mu tą możliwość ale nie czuje najwidoczniej niczego więcej. To było jedynie chwilowe uniesienie, zauroczenie które trwało bardzo długi czas, trwa nadal ale to nie znaczy że chciałbym się z nim związać - mało tego - nie chce się wiązać z nikim. Jestem samowystarczalnym perfekcjonistą który stara się robić kreatywne rzeczy w życiu a osoba u mego boku będzie mi zwyczajnie przeszkadzać. Nawet wtedy to widziałem ale nie potrafiłem tego nazwać; być może byłem wtedy zbyt młody i zbyt pogrążony w emocjach których nie rozumiałem. Miło spędzało się z nim każdy dzień, potrafił być nawet w pewien sposób 'romantyczny' jeśli tylko chciał. Co prawda zdarzało się to raz na kilka miesięcy co nie zmienia że faktycznie się starał, lecz chyba ja postarałem się mniej. Coraz mniej interesowałem się nim a moim przyszłym zawodem, jednocześnie pisząc książkę - i nie mówie o tej, tutaj nie przykładam się nawet w małym procencie względem swojej prawdziwej twórczości - robię wiele rzeczy w życiu i porzuciłem też ludzi którzy mnie ograniczali; co nie znaczy że Patryk zupełnie oddalił się od mojego życia, jest po prostu barwnym dodatkiem. Teraz to on stara się o moją uwagę niżeli ja o jego. Jest tylko zabawką.
Każdy może stać się czyjąś marionetką.
ale czy jesteście w stanie manipulować każdym z osobna, tak by zachować w tym równowagę?

Zakończenie Rozdziału Drugiego "Czego pragniesz"
_


Rozdział Trzeci: "Absolut pustki"
Wkrótce


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PazdanBoy
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 27 Wrz 2016
Posty: 66
Przeczytał: 5 tematów


PostWysłany: Pon 21:03, 11 Mar 2019    Temat postu:

Wow! Nie no kurwa szacun Very Happy. Zazdroszczę ci takiego „brata”. Przyznam, że to chyba pierwsze opowiadanie, które rozbudziło we mnie ogień >Smile.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kkxxx
początkujący
początkujący



Dołączył: 02 Sty 2018
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 12:31, 14 Mar 2019    Temat postu:

Tu się bardziej czeka na kontynuację, niż na nastepne sezony na Netflixie XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Petro
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 04 Sie 2018
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 21:49, 04 Kwi 2019    Temat postu:

Wybaczcie za długie przerwy ale ostatnimi czasy moja praca jest we mnie bardziej zakochana niż ja w kimkolwiek, kiedykolwiek. Tak więc jak wracam po pracy to zazwyczaj robię coś dla siebie i nie można wyciągnąć mnie nawet na żadną imprezę bo jestem zwyczajnie na to zbyt zmęczony; no ale trzeba będzie wrócić na siłownie za jakiś czas tak więc będę musiał sprężyć tyłek tak czy owak.
W każdym razie jak już ktoś trafie to określił 'Tu się bardziej czeka na kontynuację, niż na następne sezony na Netflixie' - to prawda. Sam bym chciał pisać więcej ale priorytetem jest książka mojego autorstwa, o której już wspominałem; tak więc tutaj wpadam wtedy kiedy nie mam ochoty na pisanie długich smutnych opowieści, szczególnie że uśmiercanie postaci w mojej produkcji jest codziennością. Cholera, kiedyś popadnę przez to w depresję - a teraz powracając do historii, zapraszam serdecznie i mam nadzieję że jak zwykle spotkam się z pozytywnym odzewem!

- - - -
Rozdział Trzeci: Absolut Pustki

Nie każdy jest tego świadom ale samotność i zwyczajna pustka emocjonalna może dopaść każdego, nawet tą osobę, która posiada przy sobie to co ceni najbardziej; od przyjaciół, bogactwa, szacunku po partnerów. Czasami zwyczajnie odczuwamy że czegoś nam brakuje w życiu pomimo że jesteśmy otoczeni wszystkim co dawniej uważaliśmy za cały swój świat. Nie inaczej było w moim przypadku; można powiedzieć że przeszedłem swego rodzaju transformacje, od bardzo nieśmiałego chłopaka z gimnazjum, po buntownika a kończąc na aroganckim szaleńcu, który nie traktuje nikogo ani niczego priorytetowo i głównie zajmuje się sobą, swoimi potrzebami; nic ponadto nie interesuje mnie w życiu jak osiągnąć swoje wewnętrzne zwycięstwo. Zwycięstwo może wyglądać na wiele sposobów; ja dążę do swojego od wielu lat, sama obecność Patryka w moim życiu już było dla mnie jakimś sukcesem, szczególnie ta długa droga od zwykłej znajomości po coś więcej ale jak sami widzieliście zajęło to wiele czasu, czasami sądzę że nawet zbyt dużo bo znam go na wylot. Wiem kiedy coś powie, wiem kiedy coś go drażni i w jaki sposób go rozbawić; jednakże jeszcze nigdy nie spotkałem tak wyrafinowanego sukinsyna, który pozbawia go kolejno znajomych tylko po to by był w całości mój. Sądzicie że ci wszyscy ludzie po drodze odłączyli się od naszego 'rodziny' z własnej decyzji? Pomogłem im w tym trochę, ci ludzie są zbyt głupi żeby chociaż konkurować ze mną w takich podchodach, jeden po drugim, krok po kroku zniechęcałem całe to towarzystwo, starannie i nieprzerwanie od lat aż w końcu zostaliśmy tylko my, Ja - Patryk oraz Klaudia. Wszyscy pozostali znajomi odeszli w niepamięć lub traktowaliśmy ich jako 'darmowe miejsca' do prowadzenia imprez. W końcu organizowanie imprez w swoim własnym lokum jest ryzykowne, czyż nie? Nie będzie mi zależeć jeżeli czyjeś szklanki, bądź nawet okno (co zdarzyło się raz w życiu) stłucze się na drobny mak. Staliśmy się swojego rodzaju elitą, która przychodziła na imprezy i lśniła swym blaskiem; w końcu trudno było sobie wyobrazić jakikolwiek rodzaj wypadu z innymi osobami bez naszych barwnych postaci. Dawniej pewni siebie ludzie, których znałem z podwórka teraz tylko przemykali między naszymi nogami jak szczury, bawiło mnie to i dalej mnie bawi, kiedy widzę tych kretynów, których urobiłem sobie wokół małego palca jak taszczą wózki dziecięce, z kobietami które ledwo znają. Tacy ludzie są warci niczego, nie są warci z pewnością mojej uwagi, żadnej uwagi. Ktoś może powiedzieć, że to nie tylko aroganckie ale i chore by pozbawiać swoich przyjaciół pozostałych kontaktów, które dawniej były dla nich codziennością - ale wówczas czy mógłbym osiągnąć swój cel i w pewien sposób 'zdobyć' Patryka? Nie sądzę. Nie był to początkowo świadomy plan lecz wraz z rozwojem wydarzeń zrozumiałem że te ameby umysłowe nie są w stanie nawet zrozumieć tego, że ktoś może nastawiać ich negatywnie wobec niektórych rzeczy. Stałem się pewnego rodzaju szaleńcem, który manipulował ludźmi, miażdżył ich nadzieje, kiedy opowiadali mi o swoich codziennych, przeciętnych i nudnych żywotach; kiedy ktoś starał się odnieść do mnie w ofensywny sposób mogłem jedynie go wyśmiać i zapytać 'ile warty jest dom w którym mieszkasz?' w końcu kiedy tylko skończyłem szkołę udało mi się trafić na dość dobrą posadę w państwowej firmie a ponadto prowadzę swój drugi interes na boku. Kroczę więc pośród głupców, którzy przegrali swoje życie na samym starcie, studiują kierunki które ich nie interesują, pracują w branży której nienawidzą, imprezują w tanich barach zalewając się piwem by nie myśleć o tym co przyniesie im następny dzień. Oczywiście tak jak każdy człowiek czasami doskwierają mi różnego rodzaju problemy, od urzędów po moje własne zdrowie czy też nawet po samotność, którą sam sobie stworzyłem i przyzwyczaiłem się do niej do tego stopnia iż pokochałem jej obecność. Dzięki niej mogę się skupić i nie wyobrażam sobie by żyć z Patrykiem każdego dnia, widujemy się rzadko a jeśli już to się dzieje - to wówczas jest to jego inicjatywa. Nie zależy mi na nim już tak bardzo, w sumie to nigdy tak nie było, był i jest zwyczajną zabawką, na którą lubię patrzeć, gdyby nie był człowiekiem a manekinem to mógłbym wlepiać w niego wzrok w moim pokoju. Po prostu jest to satysfakcjonujące. Jednakże doceniam jego towarzystwo, nadal w pewien sposób, szczególnie że większość takich spotkań kończy się w moim domu, niestety dzieli nas trochę więcej kilometrów niż wcześniej, w końcu wyprowadziłem się z mojego rodzinnego miasta zaraz po maturze; w każdym razie mogłem w końcu odsapnąć i zająć się swoim życiem. Zacząłem nawet chodzić na siłownie co kiedyś było dla mnie nie do pomyślenia ale moja forma nigdy nie będzie raczej muskularna, jestem czymś pomiędzy i jest mi z tym dobrze. Satysfakcjonuje mnie swój widok w lustrze i to jest chyba najważniejsze, to czy mam białe włosy, to czy nosze kolczyki i czy jestem irytujący pozostawiam innym do oceny, z tym że kompletnie mnie nie obchodzi opinia osoby, która będzie żyła na utrzymaniu rodziców do 30 roku życia lub posiada tzw. 'umysł biedaka' co jest dość powszechnym zjawiskiem; w końcu bieda materialna nie zawsze jest winą tej osoby jednakże bieda umysłowa to dość ciężka choroba, na którą cierpi ok. 95% społeczeństwa i nic z tym nie możemy zmienić.

Oblizywałem jego usta, lekko otwierając je swoim językiem, ciepłe dwa oddechy, które kondensują w lepką ciecz wylewającą się z naszych ust; z zamkniętymi oczami pchałem swoja głowę do niego, jakbym nalegał na więcej, na coś znacznie cieplejszego i ponad przeciętnego. Moje palca delikatnie zjeżdżały wzdłuż jego ramienia, podczas gdy druga ręka z ochotą muskała jego wysportowane ciało. Nagle otworzyłem jedno oko wpatrując się w jego męska, lekko zaczerwienioną twarz i te piękne grube czarne brwi, które są idealnym kontrastem do jego blond fryzury, choć widzę go nie pierwszy raz to nadal nie jestem do końca przekonany cóż to za zdumiewający kolor, cholerna aryjska rasa. Mogę powiedzieć że gdy patrzę na niego teraz mogę stwierdzić że od czasów gimnazjum nic się nie zmienił, nawet odrobinę, nadal jest taki dziecinny i jednocześnie męski, ten kształt, jego zapach i to ciało sprawia że mam ochotę wbić swoje kły prosto w jego szyje i sprawić by wydarł z siebie najgorszy i najgłośniejszy wrzask. Siedzieliśmy jak zawsze w moim małym przytulnym mieszkaniu, nie potrzebuje dużo, wystarczy że nikt nie będzie dotykał moich notatek, książek i stosu kartek formatu A4, na których mam zapisane największe swoje przemyślenia odnośnie swojej twórczości. Nasze usta ustały na chwilę, tak jakbyśmy znowu poczuli wstyd za to co robimy, przynajmniej on, ja nie miałem w sobie tego uczucia, właściwie nie czułem absolutnie nic, wystarczyło mi żeby tutaj siedział a ja bym mógł go dotykać, każdą partię jego ciała, sprawdzając czy na pewno jest mu tutaj dobrze.
-Coś nie tak? - zapytałem po chwili, spoglądając na jego zmęczoną twarz, w końcu robimy to już jakiś czas, z pewnością te czerwono-białe bokserki nie mogą już wytrzymać napięcia. Oblizałem jego usta raz jeszcze nim jego oczy wróciły na mnie.
-Czuje się jakbym obudził się z długiego snu - powiedział beznamiętnie, to do niego zupełnie niepodobne by miał w swojej głowie coś jak głębokie przemyślenie lub treść.
-Że też ci się zebrało na takie rozmowy - obróciłem oczami chwytając go za ramiona; w tym momencie zupełnie jakby coś w nim pękło i to w dobrą stronę, bo właśnie takiego uwielbiam go najbardziej. Poczułem jak z jego szerokich nozdrzy uderza fala ciepłego powietrza zaś jego dłonie chwytają moje biodra by następnie jego usta zaczęły mnie atakować, agresywne i długie, dzikie pocałunki. Tak jakby chciał dosłownie mnie pożreć, jego ciepły i mokry język po prostu wchodził by przez chwilę pomęczyć mnie a następnie odtrącić moją twarz. Czułem jak jego ślina lekko spowiła brzegi moich ust. Następnie nabrał nawet bardziej agresywnej postawy, próbując przy tym wyglądać poważnie. Zwykle wtedy marszczy te swoje piękne czarne brwi jakby był zły, to wygląda doprawdy uroczo. Popchnął mnie lekko i posunął mnie kroczem, trafiając przy tym moje lewe udo, tak by następnie położyć mnie na tym niebieskim, wygodnym łóżku. Uwielbiam kiedy zachowuje się jak zwierze, brakuje mi tutaj tylko smyczy jak dla psa, bym mógł uzyskać pełną satysfakcję; właśnie tak bowiem go widzę; czułem jak jego nadęte już krocze, a raczej to co jest w środku po prostu muska moje udo kiedy on pochyla się nade mną i bez zdania racji pożera moje usta, czuje jak jego zęby czasami niechcący ocierają się o moje wargi; pozostaje tylko on i jego męski zapach, zupełnie świeży i przytłaczający. Moje ręce starają się adorować jego umięśnione ramiona, ocierając je powoli kiedy on wciąż galopuje swoim językiem w środku moich ust, czuję jak ociera się swoim ciałem o moje, lekko odsłaniając moją białą koszulę by pogłaskać mnie po brzuchu, nie wiem z jakiego względu ale właśnie to lubi robić, zwykle tak się dzieje, nie mogę mu tego zabronić. Po prostu mruczę, cicho i grzecznie, tak żeby go nie rozpraszać, szczególnie że jest właśnie w swoim transie; wystarczyło trochę go pobudzić bym teraz mógł się rozkoszować młodym bykiem, który tak bardzo pragnie otrzeć się o mnie. Twarz Patryka napełnia się czerwonymi kolorami, zazwyczaj jego policzki, to już nie wstyd, to zwykłe pragnienie; musicie czasami przyjrzeć się swojej twarzy podczas takich czynności, z pewnością też wyglądacie jak buraki lub czerwone i dojrzałe owoce. Właśnie takim w pełni dojrzałem owocem jest Patryk, na tyle soczystym, że sok dojrzałości może trysnąć w każdej chwili ale przecież nie chcielibyśmy tego marnować zbyt szybko. Słyszałem jak sapie i jak każdy dłuższy pocałunek napala go jeszcze bardziej, dlatego też bawienie się jego językiem jest jednym z moich ulubionych hobby. W końcu po jakiejś chwili wziął głęboki oddech i oparł się na swoich umięśnionych rękach nade mną, delikatnie stukając mnie swoim przyrodzeniem skrytym pod warstwą bokserek prosto w udo. Zaśmiałem się z pożałowaniem w głosie kiedy moja prawa dłoń spoczęła na jego spoconej skroni - no dalej, wiem że potrafisz robić to szybciej - zaśmiałem się do niego, przygryzając dolną wargę kiedy tylko poczułem jak ruchy jego bioder wyraźnie przyspieszają, kocham kiedy w ten sposób się męczy, on nie może zaprzeczyć że również tego potrzebuje, takiego rodzaju treningu. W sumie wyraźnie pozmienialiśmy role w tym co robimy; Patryk nadal jest moim męskim ideałem, we wszystkim co robi ale nie mógłby zaprzeczyć jeśli powiedziałbym, że kocha takiego rodzaju treningi. Czuje się wtedy wyzwolony a ja odczuwam głęboką satysfakcję. Widziałem jak jego czerwona twarz nabiera bardziej intensywnych barw jak i jego twarz zmieniła swoje emocjonalne podejście. Wyglądało na to, że bardzo tego chciał ale nie mógł tak po prostu zdjąć spodni i dokończyć swojej roboty. Chciałem poczuć jak bardzo mu zależy na tym, więc pozwalałem mu w ten sposób tłoczyć i uderzać moje uda w ten sposób. Moja ręka lekko ocierała jego policzek kiedy jego biodra przesuwały się coraz bliżej mnie, dosłownie tak jakby chciał otrzeć swojego członka tak mocno jak tylko jest to możliwe w takim kontakcie fizycznym, przy tym wydając najróżniejsze stęknięcia, wyszukane odgłosy które oprócz jego bezradnego śmiechu podczas łaskotania kocham najbardziej. Założyłem więc jedną nogę za jego plecy, jakbym chciał go jeszcze nieco bardziej zachęcić do tego pełnego emocji posuwania. -Już się zmęczyłeś? No come'on. Wiem ile pracy wkładasz na siłowni a nie potrafisz dać z siebie stu procent tutaj? - żartowałem za każdym razem kiedy poczułem że lekko zwalania ale każdy taki komentarz zachęcał go jeszcze bardziej do tej mozolnej i bezcelowej pracy, w końcu w taki sposób ciężko jest osiągnąć upragniony cel, które jego jajka już z pewnością poczuwały, jest jak żywa duża zabawka a teraz jest na moim placu zabaw. Jego ruchy są chaotyczne, nierównomierne, od bardzo szybkich i energicznych po nieco wolniejsze, wówczas jedynie ociera te przesiąknięte męskością bokserki o moje ciało, czuje to na tyle wyraźnie, że gdybym nigdy nie widział czym dysponuje pod nimi to mógłbym obecnie to bardzo jasno określić a gdybym posiadał jakikolwiek talent malarski to z pewnością powstałoby z tego niesamowite arcydzieło. Patryk zaciskał usta zaś jego męska budowa ciała zwyczajnie drżała pod tym naporem ekscytacji. Nie jestem nigdy pewien ile to trwa ale kiedy poczuje, że pozwala sobie na zbyt wiele zwyczajnie klepie go lekko w policzek, tak zrobiłem także i tym razem. -No już, grzeczny Patryk - uśmiechnąłem się do niego chłodno, tak by poczuł powiew tego arktycznego mrozu na swoim karku. Widocznie zmęczony i spocony nadal zaciskał usta jak i swoje oczy, przyciskając ten mięsny apetyczny kawałek do moich majtek; dzięki bogom majtek mam do cholery w każdy możliwy cholerny kolor tak więc nawet jeżeli zapaskudziłby je w jakiś sposób to nie miałbym mu za złe. Patryk nadal dysząc i znajdując się nade mną w końcu spojrzał na mnie i uśmiechnął się w ten swój dziecinny sposób.
- No daj mi jeszcze trochę się pobawić - zarechotał nim jego biodra znów ruszyły w ruch, tym razem tym bardziej agresywnie, napierając na mnie całe swoje ciało i szczerząc się do mnie z lekko wystawionym językiem
- Mh! Ty na prawdę się dzisiaj zapędzasz a sądziłem że jesteś jakiś przytłumiony- dodałem obojętnie, zakładając ręce za głowę i obserwując to jakże zabawne zjawisko. Patryk nie odezwał się ani słowem, po prostu napierał z całej siły, szczerząc się do mnie, nie zaprzeczam że zdarzało mu się obślinić mnie w takiej pozycji, dodatkowo moje spracowane uda mogą w ten sposób zrelaksować się tym, nieco brutalnym i perwersyjnym masażem. Wolałbym nie widzieć twarzy ludzi gdyby kiedykolwiek zobaczyli co takiego dzieje się w tym skromnym domu. Patrykowi zajęło kilka minut nim zaprzestał tych gwałtownych uderzeń i spojrzał na mnie w wymownym stylu.
- Zamówimy jakieś żarcie? - tak, Patryk jest jedna z tych osób, która potrafi palnąć głupotę lub wprowadzić zdanie w zdarzenie, które zwyczajnie nie powinno wystąpić
- Mówisz kurwa poważnie? Już się zniechęciłeś? - parsknąłem śmiechem nim chwyciłem go za głowę i lekko przechyliłem go, dając mu znać by położył się na plecach, co natychmiast zrobił. Wystarczyło kilka treningów by zrozumiał w jaki sposób działa granie 'na moim podwórku'. Usytuował się w pozycji pół siedzącej, opierając się na poduszkach. Zniesmaczyło mnie jednak że nie chce popisać się tymi pięknymi owłosionymi pachami więc uniosłem brwi, jakbym chciał nim wzgardzić. Patrykowi zajęło kilka sekund nim zorientował się o co mi chodzi. Zaśmiał się do siebie i natychmiastowo założył ręce za swoją głowę, prezentując te piękne owłosione, zadbane cuda. W końcu to nie krzaki ani busz, który nie został nigdy odwiedzony przez stopę człowieka; włoski są lekko podcięte lecz wciąż jest ich na tyle dużo bym mógł się nimi delektować. Następnie obróciłem się w jego kierunku i w pozycji klęczącej wskazałem na swoje nogi, tak by mógł oprzeć swoje stopy na nich. Zrobił to bez żadnego skrępowania, dumny z siebie wyciągnął do mnie te piękne czerwone podeszwy, które natychmiast zostały przechwycone przez moje palce.
- Mówię tylko że jestem głodny - odpowiedział po chwili milczenia kiedy moje kciuki lekko dokuczały śródstopiu tych pięknych podeszw.
- Coś dzisiaj za dużo mówisz albo za mało - pokręciłem głową nim uniosłem jego prawą stopę, trzymając go za kostkę by delikatnie oblizać jego paluchy; z jego ust ponownie wydobył się lekki zadowolony jęk kiedy mój język rozpoczął powolne ruchy na tych soczystych ciepłych paluchach.
- Nie mogę się skupić- Mógłbym już zdjąć spodnie i bokserki? - zapytał niepewnie; uniosłem więc swój ponury wzrok na jego twarz by po chwili milczenia przytaknąć, w końcu powinien się czuć swobodnie. Odłożyłem więc jego stopę na chwilę by ten mógł spokojnie się roznegliżować, tak więc moje oczy ponownie mogły nacieszyć się tymi dwoma krągłościami oraz tą bestią, która przeciekała ze szczęścia.
- Nigdy się nie nauczysz kontrolować siebie. Jakoś w sumie mi to nie przeszkadza - odpowiedziałem leniwie, przywykłem już do tego widoku, najbardziej naturalny i standardowy wygląd Patryka pod słońcem, że też kiedyś to było nie do pomyślenia.
- Nigdy nie oduczysz się lizać moich stóp - odpowiedział arogancko.
- Wolisz trafić do piekła, bym cię łaskotał przez cały ten cholerny wieczór czy zamkniesz mordę i będziesz dalej grzecznie siedział? - zapytałem spokojnym tonem, dokładnie analizując jego widok, spoglądając raz na dół, raz w górę na jego czerwoną twarz. Patryk odkaszlną i zamknął oczy zadowolony nim jego ręka złapała monstrum znajdujące się między jego nogami by trochę nim pokiwać. W końcu masturbacja jest przereklamowana. Jak to kiedyś ktoś mądry powiedział, jest to cytat zasłyszany "wynikiem masturbacji jest orgazm - ja bym wolał orgazm i trzy ciastka" wszystko się zgadza, bezsensownie zadowalamy swoje pierwotne instynkty jak zwierzęta a nie patrzymy na to szerzej, w końcu nigdy nie odmawiam ciastek, szczególnie tych czekoladowych.
- Mh.. o kurwa, dlaczego ty jesteś w tym taki dobry - odpowiedział po cichu kiedy mój język przedzierał się pomiędzy jego paluchami, dość sprawnie, prześlizgując się po jego skórze jakby nie stanowiłoby to żadnej przeszkody.
- Bo mam doświadczenie? Jak mógłbym nazwać się sobą gdybym nie potrafił zrobić nawet czegoś takiego. Jestem piekielnie dobry.
- Czy znowu sadzisz tutaj tekstami z Kuroshitsuji?
- Zamknij się do cholery i ciesz się chwilą - warknąłem na niego ściskając delikatnie jego kostkę - Ponadto z takim zachowaniem jak dzisiaj nie wiem co zrobimy dzisiaj z tym twoim małym przyjacielem
- O nie, nawet nie myśl o tym - stęknął lekko uśmiechając się do siebie, próbując się lekko zasłonić swoimi bicepsami nim jego ręce ponownie wróciły za jego plecy tak by pozostać w odpowiedniej dla mnie pozycji.
- O a skąd możesz wiedzieć o czym myślę? Może tak o twoim padzie, a mówię tutaj konkretnie o jednej grze.. wiesz o czym mówię - Patryk zarechotał do siebie. Tak, kiedyś powiedział mi, że zna jednej z najlepszych sposób na wprawienie się w osłupienie z przyjemności. Nigdy nie powiedziałbym że włączenie gry Saint Row II i strzelanie z mini-gana zamontowanego na samochodzie przy włączonych wibracjach może być aż tak przyjemne, tak przynajmniej on twierdził. Tak więc musiałem potwierdzić tą metodę wielokrotnie, sam do tej pory to robi kiedy nie ma mnie pod ręką i w pełni go rozumiem, to całkiem przyjemna metoda ale nie kiedy ktoś trzyma owego pada w rękach.
- Jesteś okropny w ocenianiu ludzi - dodał pokrótce kiedy mój nos i język wędrował wzdłuż jego podeszwy jakby nic innego nie miało teraz żadnego znaczenia.
- Bądź tak miły i pomachaj tymi paluchami dla mnie - zwyczajnie zignorowałem jego poprzednią wypowiedź, jakbym tego cholera nie wiedział. Łatwo mi przychodzi oceniać, zupełnie tak łatwo jak reszcie ludzi. Przestańmy to ukrywać. Moje myśli szybko zostały rozwiane kiedy dwójka jego stóp lekko uniosła się do mojej twarzy i zaczęła falować tymi pięknymi zaokrąglonymi paluchami - Dokładnie tak i nie waż się przestać nawet na chwilę - powiedziałem suchym tonem, wystawiając język i podkładając mój ciepły oślizgły jęzor prosto pod jego palce, które uderzały o niego co jakiś czas, powoli i spokojnie. Wyglądało to doprawdy uroczo -Teraz powąchaj się pod skrzydłem, dalej chce zobaczyć jak kochasz swój naturalny zapach - zadrwiłem z niego podstawiając pod jego stopy jedną rękę tak by mógł je na nich oprzeć i pomimo niewygodnej pozycji wytrwał w taki sposób przez jakiś czas. Patryk bez chwili zastanowienia przekręcił głowę w lewą stronę tak by jego nos mógł zaczerpnąć świeżego męskiego zapachu. Chyba już przywyknął do tych perwersyjnych upodobaniach. Ten widok mógłbym zwyczajnie oprawić sobie w ramkę nad łóżkiem i kiedy poczuje się przygnębiony lub bez życia mógłbym po prostu spoglądać na ten ideał męskości, który zachowuje się jak posłuszny duży chłopiec. Oblizałem jego pięty i podeszwę raz jeszcze by następnie usadzić je ponownie na łóżku. Patryk obrócił swoją głowę w moją stronę lecz wskazałem na jego ramię tak by nie przestał delektować się tym uroczym i ciężkim zapachem. Sam byłem od niego niemalże uzależniony więc co by szkodziło by razem uzależnić się od niego. Jako że pokój, w którym mieszkam nie jest zbyt duży a telewizor jest na wyciągnięcie ręki szybko uruchomiłem starą konsolę, która miała już swoje lata lecz wciąż posiadała moje ulubione tytuły. Bez chwili zastanowienia uruchomiłem Saint Row II a kiedy pierwsze nutki wybrzmiały z głośników Patryk westchnął głęboko i jakby przewidując to co zaraz się stanie rozłożył swoje nogi na tyle szeroko jak tylko mógł, wciąż trzymając głowę przy swoim ramieniu. Dobrze wiedział co za chwilę go czeka ale nie może przecież odmówić, że właśnie tego potrzebuje. Tak więc szybko włączyłem zapisany status gry, by następnie wyjść z domu i wyciągnąć specjalnie przygotowany już wcześniej samochód wyposażony minigun. Następnie upewniłem się czy wibracje na pewno działają tak jak trzeba; a kiedy okazało się że wszystko jest w jak najlepszym porządku przysiadłem się obok niego tak by mieć kontakt do jego twarzy a jednocześnie do włosków pod jego pachami, uśmiechnąłem się lekko zaś on jedynie zamknął oczy z grymasem, jakby miał zaraz cierpieć za grzechy całego tego świata. Doprawdy nie rozumiem, przecież to jedynie przyjemne, przerywane i intensywne wibracje. Nie wstydząc się ani nawet nie myśląc o tym przycisnąłem przycisk odpowiedzialny za wystrzał i przystawiłem pada prosto pod jego żołądź co skutkowało natychmiastową reakcją tego młodego byczka, wstrząsnął się nieco i odchylił łeb do tyłu, dodając przy tym najbardziej powszechne polskie przekleństwo. Przesuwałem pada lekko i frywolnie po całej długości jego trzon prącia, przecież nie chcemy się śpieszyć; w dodatku musicie pamiętać że życie to nie porno tak więc nie możesz trzymać czegoś wibrującego zbyt długo, wówczas zepsujemy cały efekt zabawy, do którego dążyliśmy.
- Kurwa.. - powiedział po raz kolejny, zaś moja druga ręka szybko doprowadziła go do porządku i skierowała jego łeb w moim kierunku.
- Wąchaj, no dalej. Przecież nie chcesz żebym zabrał tego pada - powiedziałem, przygryzając swoją dolną wargę i przesuwając mój kolczyk zębami. Patryk wykonywał polecenia szybko i skutecznie, przyłożył nos w dół zaciskając przy tym swoje dłonie jakby chciał mi przyłożyć i z pewnością zrobiłby to gdybym nie był ostatnią osobą na całym świecie, która zupełnie akceptuje i rozumie jego potrzeby seksualne. Ocierałem swój policzek o jego, dogniatając go w kierunku ramienia kiedy moje palce naciskały strzał miniguna raz po raz tak by podrażnić go do granic możliwości. Słyszałem jak bardzo tego pragnie, jak jego nozdrza pracują jak nigdy dotąd bym mógł usłyszeć jak kocha obwąchiwać i chełpić się swoją męskością. Jego nogi bezużytecznie walczyły z przyjemnością, wijąc się i trzepocząc paluchami jak szalone, z pewnością czuł się jak jakiś przykład eksperymentu naukowego, okropnie wzdychał, łapczywie łapał powietrze i wypuszczał je z całą siłą, na tyle bym widział jak jego klatka piersiowa porusza się z zawrotną szybkością, a kiedy widziałem jak jego biodra uniosły się lekko tak by już zaraz wystrzelić ten ciężki ładunek, złapałem go za tył głowy i wczepiłem się swoimi ustami w jego, pozwalając jego ślnie zapaskudzić moje usta a także zapaskudzić białym sokiem uchwyt pada od iks'a . Pad nie przestał drżeć aż do ostatniego podrygu jego penisa, kiedy zrozumiałem że to już koniec jego wytrysku odrzuciłem pada na stolik obok łóżka i przysiadłem na nim, wbijając swoje paznokcie w jego kark zaś język wkładając tak głęboko w jego usta jak tylko pozwalała na to biologia. Jego jęki w końcu ustały a w mieszkaniu zapanował jedynie ciepły, pogodny dźwięk jego i mojego mruczenia, spokojnego i stonowanego. Przerwałem pocałunek ocierając usta o jego, popatrzyłem na niego, nie ukrywając szczęścia i zadowolenia z jego dokonań.
- Jesteś najgorszym kolesiem jakiego mogłem poznać - skwitował krótko.
- Fakt, niewielu jest takich na świecie. A teraz masz mi pomóc posprzątać ten burdel, sądzisz że zamierzam tak spać? - On i sprzątanie, to prawie tak jakby dać krowie karabin AK-24 i kazać rozstrzelać terrorystów. Po prostu nie jego brożka. Bardziej przeszkadzał mi i dogrzebywał się w moich rzeczach kartek, których nigdy nie powinien widzieć, to były moje prywatne zapiski, na szczęście nigdy ich nie przestudiował, zwyczajnie pytał z głupim uśmieszkiem 'a to ci będzie potrzebne?' na co zwykle dostawał strzał w potylicę. Zjedliśmy tamtego wieczora coś zamówionego z pyszne pl, tradycyjnie jakieś japońskie żarcie, którego on niezbyt preferuje za to ja wręcz przepadam. Nie wyobrażam sobie żyć bez sushi; to podstawa mojego dania dnia.

Pomimo wszystkich ekscesów, pomimo tego jak bardzo się do siebie zbliżyliśmy to Patryk przestał mnie już interesować jako ktoś przy kim chce być, chcę mieć jego na swoje zawołanie tak jak on miał mnie dawniej. To zwykła chęć posiadania - natomiast mi się nie odmawia; zawsze dostaję to czego chce. Nie ma siły w tym cholernym świecie bym nie dostał czegoś co jest na wyciągnięcie mojej ręki, zwykle ludzie boją się podejmować pierwsze kroki ku zmianie swojego życia - ja już się ich nie boję i nie będę bał się nigdy. To sobie obiecałem, że nie stanę się jednym z miliardowych obywateli tego smutnego i szarego świata. Właśnie dlatego tworzę, dlatego realizuje projekty i staram się z całego serca by robić to co kocham w idealny, wręcz niemożliwy do osiągnięcia perfekcjonizm. Perfekcjonizm bywa wadą, to fakt. Aczkolwiek bardzo pomaga w życiu, prowadzi nas ku lepszemu życiu, jeżeli oczywiście nie popadamy w przeklęte koło beznadziejnych decyzji i nieprzewidzianych rezultatów.
- O czym ty do mnie pierdolisz - poraz kolejny przerywa mój monolog wewnętrzny głos Klaudi. Siedzimy gdzieś w nocnym klubie przy drinku, obserwuje jej wieczne przyćpane oczy, mętny wzrok lecz wesoły uśmiech.
- O tym że nie potrafię już kochać nikogo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ktosik
początkujący
początkujący



Dołączył: 06 Mar 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:13, 29 Kwi 2019    Temat postu:

Piszesz swietnie. Nie myslales, by dodac do historii rowniez bastinado albo wosk?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Petro
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 04 Sie 2018
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Pon 18:34, 20 Maj 2019    Temat postu:

ktosik napisał:
Piszesz swietnie. Nie myslales, by dodac do historii rowniez bastinado albo wosk?


zapraszam do zapoznania się z pierwszym postem:

Witajcie,
chciałem podzielić się z wami historią a raczej przebiegiem wydarzeń poczynając od samego początku jednej pięknej znajomości - bez żadnego przerysowania oraz wymyślanych zbędnych wyjętych rodem ze świata fantasy scen. Podobno potrafię pisać ciekawe rzeczy nawet jeśli są one na pozór nudne, tak więc postaram się to opowiedzieć tak dobrze jak potrafię zaś wy usiądzcie wygodnie, wezcie kubek swojej ulubionej herbaty i poczytajcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mellon
początkujący
początkujący



Dołączył: 09 Wrz 2018
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 9:42, 25 Maj 2019    Temat postu:

Kiedy dalszy ciąg?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Petro
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 04 Sie 2018
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 10:10, 30 Maj 2019    Temat postu:

Mellon napisał:
Kiedy dalszy ciąg?


prawdopodobnie dzisiaj, mam akurat parę dni wolnych, które zamierzam przeznaczyć na relaks. Tak więc z pewnością coś dopiszę a także jeżeli ktoś jeszcze czegoś nie dostał co obiecałem na GG/prywatnych wiadomościach i bardzo mu zależy to jestem dzisiaj od godziny +13:00 na gg


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Petro
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 04 Sie 2018
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 10:55, 13 Cze 2019    Temat postu:

Możliwe że Klaudia miała sporo racji tamtego wieczora kiedy przesiadywaliśmy w nocnym klubie. To dla mnie rzadkość by spowiadać się komuś z moich decyzji lub tego co robię w życiu ale faktycznie oprócz tego, że jak do tej pory nie mogłem narzekać na kontakty cielesne z Patrykiem, tak na prawdę coś straciliśmy po drodze. Brakowało mi czegoś, czegoś czego jeszcze wtedy nie rozumiałem. Klaudia słuchała mnie tamtego wieczora jakbym opowiadał jakąś dziwną i zawiłą historię lecz dla niej wniosek był raczej oczywisty, tak oczywisty że aż śmieszne, iż nie mogłem wcześniej dostrzec błędów w swoim postępowaniu. Przecież taki cholerny ignorant jak ja nie może tak po prostu stwierdzić że brak mu w życiu 'miłości' lub 'kogoś wyjątkowego' - traktowałem raczej ludzi jak jakieś narzędzia do swoich celów. Nawet Klaudia była takim narzędziem, który pozwalał mi opowiadać o sobie, o swoich przeżyciach, oczywiście nie dbając o jej historie, w końcu dla każdego z nas najważniejsze historie są właśnie z naszego życia a niżeli czyjegoś. Dlatego do tej pory zastanawiam się, jak do tego doszło że Klaudia jest w stanie ze mną wytrzymać tak długo, od czasów kiedy byłem nikim, zastraszonym przez świat szczurem, aż po dzisiejszy czas w którym spoglądam na większość ludzi z pogardą i obrzydzeniem. Tak jakbym sam nie należał do tego samego gatunku. Brzmi dumnie ale jakże błędnie, jednakże takie rzeczy dostrzega się po latach, co nie znaczy że jesteśmy w stanie zmienić swoją osobowość tak po prostu. Tamtego pamiętnego wieczora podczas dyskusji z Klaudią zarzuciła mi dość prostym lecz na tamten czas - przynajmniej dla mnie - topornym pomysłem.
- To może się zgadasz ze starymi ludźmi ze szkoły?
- O czym ty do mnie pierdolisz? - odpowiedziałem krótko, przeciągając się na stole jak leniwy zwierz - przed chwilą opowiedziałem że czuję się zwyczajnie pusty.
- Ty jesteś pusty, masz pusty łeb tu się zgodzę - zarechotała swoim przepalonym i wyschniętym głosem, zupełnie jakby sama śmierć rżała prosto w moje oczy - mówię o tym, że jeżeli odnowisz stare kontakty to może znajdziesz nowych ludzi, których polubisz.
- Tamci ludzie z naszej dawnej szkoły to banda kretynów.
- No i właśnie to jest twój problem - rozłożyła ręce z grymasem niezadowolenia, wpatrując się tymi bezdusznymi oczami prosto w moje, jakby próbowała złapać w nich moją wyblakłą dusze - ty po prostu kurwa wszystkich nienawidzisz.
- Tego nie powiedziałem.
- Ale tak właśnie tak robisz - lawirowała swoimi długimi włosami w powietrzu, potrząsając rytmicznie głową. Zupełnie jakby jej funkcje motoryczne właśnie dostały bzika - tego nie lubisz, ten jest głupi, ten jest idiotą. Mam wymieniać dalej? czy rozumiesz aluzje? przecież jesteś mądrym gościem.
- Przed chwilą mówiłaś że pustym - nasze oczy ponownie się spotkały i jakby w nienawiści do samych siebie zaczęliśmy delikatnie śmiać się do siebie - dobra wiem o co ci chodzi Klaudia, już zamknij dupe.
- Sam zamknij dupe - zarechotała i wyciągnęła swój telefon, którego obudowa oraz szkło chroniące ekran widocznie przeszło już nie jedną wojnę lub zderzenia z asfaltem. Do tej pory nie rozumiem jak to się dzieje, moje telefony zawsze są całe, niezależnie ile lat bym miał je przy sobie, a podobno mam dwie lewe ręce. Chyba że ktoś faktycznie tak bardzo nie szanuje swoich rzeczy, że rozbija je o ściany. Powracając jednak do tamtej sytuacji Klaudia zaczęła przesuwać palcem po ekranie zanim pokazała mi kilka zdjęć ludzi, z którymi dawniej chodziliśmy do szkoły. Większość z nich wcale się nie zmieniła. Można powiedzieć że nadal widziałem w nich te same dzieciaki, które razem z nami musiały cierpieć w tym cholernym gimnazjum, z tymi cholernymi nauczycielkami, które mogą mi teraz wylizać buty; choć wcześniej uważały że nie czeka mnie nic dobrego w życiu. Dziwne jak niektórzy potrafią się pomylić w ocenianiu ludzi, także i ja! Nawet ja bywam omylny, to doprawdy zdumienie, przecież uważam się od zawsze za kogoś wybranego, wyjątkowego, stojącego ponad każdym człowiekiem, którego ambicje nie sięgają dalej jak po weekendowe imprezy oraz niekontrolowane picie taniego piwa. W pewnym momencie dostrzegłem coś bardzo ciekawego, zatrzymałem jej ręke i poprosiłem żeby wróciła do osoby, którą przed chwilą mi pokazywała. Dawno nie rozczulił mnie tak żaden z dawnych znajomych, dobrze go pamiętałem; miał na imię Marcin..
- Czekaj, to jest Marcin? - moje zdziwienie sięgało zenitu, pamiętałem dobrze że ten chłopak nigdy nie wyróżniał się w klasie niczym ciekawym, co prawda traktował mnie jako kumpla ale ja nieszczególnie jego. Nie żebym uprzykrzał mu życie za czasów szkolnych ale po prostu nie czułem by łączyło nas cokolwiek ciekawego. Uważałem od zawsze że jest po prostu grubym, nieśmiesznym kolesiem, pochodzącym z jakiejś patoli. Jak mogłem się mylić. W ciągu kilku sekund pożałowałem że dosłownie kiedyś tak po prostu porzuciłem taką znajomość. Aczkolwiek na ten moment mogłem ocenić tylko jego wygląd oraz to jak zachowywał się kiedyś. Zapamiętałem go bardziej jako grubego nastolatka z okularami i taka wizja jego osoby zapadła najbardziej w moją pamięć, lecz widziałem że nie tylko ja zmieniłem się pod kontem fizycznym czy też charakteru ale także i on. Wyglądał na zadowolonego z siebie, lekko przypakowanego byczka, właściwie dawniej wołano na niego 'byku' ale to raczej ze względu na jego nazwisko niżeli wyglądu. Doprawdy mi zaimponował a jeżeli chodzi o mój to bardzo ciężko się w niego strzelić, zazwyczaj chodzi o twarz, oczywiście walory fizyczne też się do tego liczą ale on wyglądał tak sympatycznie a jednocześnie męsko że nie mogłem po prostu zatrzymać gonitwy swoich myśli. Pomyślałem wtedy 'cholera, dlaczego ja po prostu o tym zapomniałem że istniała osoba' i pierwszy raz od dawna poczułem wobec siebie żal, że tak na prawdę zaniedbałem wiele relacji i nie chodziło tylko i wyłącznie o tego byczka ale także o wszystkie koleżanki, z którymi miałem dobry kontakt. Te obecne osoby, z którymi rozbijałem się po hotelach, udając że jesteśmy cholernym lil pumpem (dosłownie tak robiliśmy, proszę nie pytajcie oto); te osoby z którymi byłem teraz nie znały mnie wcześniej lub tylko szczątkowo. Zdałem sobie też szybko sprawę że dobrze ich nie znam, nie znam także samego siebie. Nie do końca. Jestem tylko kimś wybrakowanym, a dopiero Klaudia uświadomiła mi że tak na prawdę dostrzegam różne rzeczy, szeroko patrze na świat ale zupełnie nie jestem w stanie sięgnąć po to co było mi bliskie.
- No chyba umiesz czytać - przerwała moje rozmyślenia, pękły one jak bańka mydlana - no to on jest. Nawet widziałam się z nim parę tygodni temu.
- On mieszka tutaj? - zareagowałem energicznie jak nigdy dotąd, prawdopodobnie nie czułem w sobie ciekawości wobec drugiej osoby od dawna.
- Nie. Po prostu u nas, w rodzinnych stronach - sprostowała swoją wypowiedź.
- Dlaczego nic nie mówiłaś że spotykasz się ze starymi kumplami? - Klaudia jedynie popatrzyła na mnie jakby z wyrzutem, zanim rozłożyła się wygodnie na krześle i starając udawać się mój ton zmęczonego głosu zaczęła do mnie mówić:
- No bo wiesz, ja to jestem taka ponad wszystkim i generalnie w dupie mam znajomych, brzmi znajomo?
- Cóż.. - momentalnie zrobiło mi się strasznie przykro, gdyż faktycznie przez bardzo długi czas tak właśnie było. Faktycznie czy okazuje się koniec końców, że ponoszę winę za wszystkie błędy w moim życiu? No bo kto inny? Przecież nie kto inny siedzi w mojej głowie tylko sam ja. Prawdopodobnie utraciłem szansę na nie tylko posiadanie kogoś tak jak w przypadku Patryka, który nie dawał mi do końca szczęścia, oprócz fizycznego kontaktu ale po prostu dobrych znajomości.
- Ej, to miał być żart - natychmiast wyprostowała się i chwyciła za moje ramię.
- Właściwie to nie jest żart. Masz racje - Klaudia powoli puściła moje ramię i jakby od niechcenia przytaknęła.
- Więc.. mogę na ciebie liczyć? Chcesz pojechać ze mną w przyszłym tygodniu?
- Słuchaj jestem zajęty pracą - lecz nim dokończyłem swoją wypowiedź, ugryzłem się w język i podniosłem dłonie w górę, tak jakbym poddawał się, nie wiadomo czemu, możliwie że samej 'prawdzie' - tak.. myślę że będę miał czas.
- No to napisz do Kaśki czy do kogoś, to właśnie u niej się spotkamy. Tylko nie zapomnij zabrać swojego dobrego zapomnianego humoru oraz przyjaznego nastawienia - pokręciła palcem jakby chciała mnie skarcić jak nauczyciel, prawdziwy nauczyciel życia.
- Jasne.. sądzę że napiszę.

Zazwyczaj kiedy mówię "sądzę że.." "pomyślę.." oznacza to kategoryczne 'nie' jednakże tym razem było inaczej. Po tej długiej jak cholera rozmowie, która toczyła się praktycznie do samego rana dodałem do znajomych swoich starych kumpli, w tym właśnie Byka, Kaśkę, Kamila i wielu innych o których zapomniałem. Większość z nich była zdziwiona ale nie była zła. Większość po prostu śmiała się z moich białych włosów jakobym osiwiał ze stresu już za młodu. Nie spodziewałem się serdecznego przyjęcia, chociaż była to tylko rozmowa przez internet. Byłem bardzo mile zaskoczony. Zrobiliśmy kilka snapów z Klaudią tego wieczora i rozesłaliśmy do starych kumpli z podpisem "zobaczcie kto wrócił do żywych" - faktycznie,do tej pory czułem się zupełnie jak martwy pośród żywych. Jakbym dawno stracił swoją duszę i byłem tylko ciałem, który po prostu przemieszczał się między lokacjami, od pracy po pseudo zabawy z pseudo nowymi przyjaciółmi. Nie zerwałem kontaktu z tymi nowymi ale pragnąłem poznać tych, których zostawiłem po swojej "śmierci" - brzmi jak dobry temat na 'zmartwychwstanie' co? Właśnie chyba tak jest. Po tamtej nocy ruszyłem szybko do domu, przespać się i odpocząć chwilę. Rano zadzwoniłem do szefa pytając się o kilka dni wolnych w przyszłym tygodniu, na co odpowiedział że nie ma sprawy, w końcu i tak prawie nigdy nie brałem dni wolnych, bo co ja bym robił z tym nadmiarem czasu. Prawdopodobnie znalazłbym sobie jakieś zajęcie ale czy byłoby mi to koniecznie potrzebne do życia lub odpoczynku? Nie sądzę, teraz mogłem na spokojnie przemyśleć to wszystko. Już tydzień przed spotkaniem ze starymi znajomymi obawiałem się jak to będzie wszystko wyglądać, nie chciałem w końcu wyjść na buraka, który jak zawsze wszystko ma pod kontrolą i cały świat kręci się wokół niego. Nie pisałem nawet z Patrykiem, zupełnie zbyłem, nie miałem ochoty na jakieś głupie zabawy. To był ważny moment, który mógłby po prostu nie zrozumieć. Jak wszystko starałem się po prostu ułożyć sobie cały scenariusz spotkanie w głowie, tak bym miał to wszystko przygotowane.. ale po paru chwilach pomyślałem 'kim ja właściwie jestem' przecież nigdy nie planowaliśmy żadnych scenariuszy, po prostu pisaliśmy że spotykamy się u kogoś i od cała dyskusja. Dlaczego zacząłem przejawiać takie chore zachowania. To nie jestem ja. Gdzie ja byłem przez cały ten cholerny czas, dlaczego poświęciłem się zdobywaniu wyższych celów niżeli po prostu cieszyć się z tego, że mam się do kogo odezwać. Byłem nieco smutny lecz wiedziałem, że każda noc kiedyś się kończy, każda burza również a następnie nastaje nowy dzień. Ten nowy dzień ma być leszy od starego, przynajmniej starajmy się do tego dążyć.. że też muszę sobie wpajać jakieś przemowy motywacyjne; lecz teraz już wiem że tego nie potrzebuję i obiecuje że spotkanie po latach będę wspominał jeszcze długo.

Na moim telefonie pojawiło się powiadomienie:
- To ty żyjesz? - był to nie kto inny jak ten uroczy byczek, zwanym również Marcinem, który jako jedyny odrazu nie odpisał mi na powitanie.
- Chyba pierwszy raz od dawna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Petro
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 04 Sie 2018
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 11:45, 13 Cze 2019    Temat postu:

- To przyjeżdżasz z Klaudią?
- Właściwie to tak, w następnym tygodniu. Dawno się nie widzieliśmy, co? - pamiętam tą naszą pierwszą rozmowę po latach, chociaż tylko przez internet to dalej czułem w sobie jakiś niepokój, możliwe że przerażenie, tak jakbym bał się pisać do kogoś a dawno nie czułem w sobie nic podobnego. Zazwyczaj pisałem tonem rozkazującym i bardzo roszczeniowym, a także bardzo ironicznym ale tutaj starałem się prowadzić to tak jakbym na prawdę chciał zobaczyć się z nimi wszystkimi i to tym razem nie była żadna gra ani nie byłem do tego zmuszony pod żadną presją.
- No ta, gdzieś tam uciekłeś kiedyś.
- Nie tyle uciekłem ale musiałem trochę ogarnąć swoje życie - przecież nie mogłem tak po prostu powiedzieć, że nie chciałem mieć z nimi kontaktu bo uważałem ich za nikogo w tym wielkim świecie. To tak jakbym nagle ja nabrał kolosalnego znaczenia dla ludzkości.
- i ogarnąłeś?
- W sumie to chyba nie do końca, brakuje mi takich imprez i ogólnie spotkań gdzieś .. cokolwiek - moje serce powoli zaczęło się łamać, lecz bez tego złamania nie mogłoby się otworzyć na nowe. Brzmi może to bardzo filozoficznie lub wyniośle ale właśnie tak jest. Musisz czasami pozwolić swojemu sercu pęknąć by przez zniszczone szpary mogło nabrać świeżego powietrza, świeżej krwi.
- Noo ale kiedyś się widzieliśmy z rok albo dwa lata temu
- Serio? - zupełnie nie wiedziałem przez chwilę o czym on do mnie pisze. Jak to spotkaliśmy się? Przecież ja widziałem ostatni raz Marcina gdzieś na zakończeniu gimnazjum i to nawet nie przykładałem wagi do tego, że on tam jest. Nic nie znaczył.
- No tak, na lesie z dwa lata temu - wtedy też zdałem sprawę z tego, że faktycznie tak było. Faktycznie się wtedy widzieliśmy ale nie wiedziałem nawet że to on, nie żeby aż tak bardzo zmienił się z twarzy czy nawet fizycznie ale po prostu chyba musiałem to przegapić, zignorować to, tak jak ignorowałem wszystko dookoła siebie.
- Ah.. możliwe że tak było, wiesz dziurawa pamięć.
- Pewnie z Patrykiem chodzisz i jarasz stuff cały czas i to dlatego Very Happy - wtedy na prawdę mnie to złapało, czy oni sądzą wszyscy że jedyne co robię w swoim życiu lub robiłem to chodziłem z kumplami na palenie trawy i inne dziwne akcje? Chociaż może tak się właśnie wydawać, w końcu tamta ekipa, która trzymała się Patryka właśnie do tego dążyła, praktycznie cały czas byli pod jakimiś 'wzmocnionymi' środkami. Zrobiło mi się wtedy bardzo głupio, dobrze że nie wspomniałem wtedy o tym co działo się w hotelach.
- To już przeszłość. Ja nigdy aż takim debilem nie byłem - zaśmiałem się do samego siebie widząc to w swojej głowie, całe swoje zachowanie oraz towarzystwo w jakim się obracałem praktycznie codziennie. Nie daleko mi było za czasów gimnazjum-technikum do określania słowem "patus" do obecnego "ignoranta".
Pisaliśmy dość długo i po jakimś czasie rozmowa na tyle się rozwinęła, że na prawdę w spokoju i przyjemnie mogłem pisać z Marcinem przez długie godziny, po prostu wspominając naszą szkołę, chociaż wtedy go ignorowałem, czy też jakieś znajome twarze, które przewijały się przez nasze życie w przeszłości. 'Całkiem on sympatyczny' pomyślałem sobie, chyba ta łagodna twarz, która wyświetlała mi się na ekranie telefonu tym bardziej mnie przekonywała. Czułem się jak zakochany szczeniak, dosłownie, po prostu leżałem na łóżku i dziko wypatrywałem czy już odpisał mi na poprzednią wiadomość. Chciałem żeby odpisał, chciałem wiedzieć o nim więcej. Doprawdy nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem aż tak przejęty i zaaferowany drugą osobą, aż tak bardzo; do tego stopnia że nawet zapamiętywałem te zdarzenia, które mi opisywał. Zazwyczaj kiedy ktoś opowiada mi jakieś swoje historie to po prostu słucham je na tyle cierpliwie by w końcu przestał do mnie mówić czy pisać, zależnie od tego czy znajdujemy się w internecie czy prawdziwym życiu. Kiedy tylko mijała dłuższa minuta od tego jak nie odpisał to zaczynałem się denerwować i wypatrywać w wiadomości, którą wysłałem czegoś co może go zrazić lub po prostu napisałem coś głupiego, co zdarza mi się przez całe cholerne życie. Jednakże kiedy tylko pojawiały się kropki 'pisania wiadomości, natychmiast cały drżałem z zachwytu, cholera udaje mi się z nim rozmawiać i jest przyjemnie, to prawie niemożliwe. Czułem się jak w jakieś krainie czarów. To były czary, zwykle ludzie określą - lub raczej określali - coś mianem 'czarów' kiedy zwyczajnie nie rozumieli jakiegoś zjawiska fizycznego, chemicznego i tak dalej; w tym przypadku było tak samo, dla mnie to było bardzo dziwne uczucie. Wobec Patryka czułem tylko i wyłącznie jakąś prawdopodobnie ciągote fizyczną ale w tym przypadku dosłownie paliłem się cały ze szczęścia, to zupełnie odmienne uczucie. Nigdy nie dano mi było go poznać, dlatego nawet nie potrafiłem się sprecyzować. Nawet nie zauważałem jak minuty zmieniają się w godziny i że faktycznie przeleżałem na wolnym cały dzień w łóżku pisząc z jakąś osobą, przecież zazwyczaj zabrałbym się za pisanie swojego dzieła lub po prostu obejrzał jakiś film czy cokolwiek innego, szkoda byłoby mi czasu na zbędne pieprzenie o niczym ale nie w tym przypadku. Możliwe że mamy z Marcinem trochę odmienne poczucie humoru ale kompletnie mnie to nie zrażało, choć jeszcze w tamtym tygodniu nazwałbym go 'bezkbekiem' i przestał z nim po prostu rozmawiać, twierdząc że jest zupełnie poniżej mojego poziomu. Tak więc rozmowy toczyły się w nieskończoność a sprawdzanie jego profilu na facebooku było dla mnie rutyną, bardzo przyjemną rutyną bo chętnie wtapiałem w niego swoje oczy. Lekko umięśniony, dobrze zbudowany ale nie tak muskularny jak czołg, lekko grubawy ale nie z przesadą, po protu tak jak powinien wyglądać ponieważ to do niego pasuje; a nawet jedno zdjęcie z siłowni jak mi się wydaje zupełnie zdobyło moje serce. Ten przepocony zielony podkoszulek idealnie na niego pasował, nie mówiąc już o tych czarno-białych adidasach a także krótkich białych spodenkach, prawdopodobnie przez pierwsze kilka dni miałem to nawet ustawione na swojej tapecie w telefonie, zupełnie tak jak niegdyś stopy Patryka z tym, że tutaj odczuwałem coś więcej. To nawet nie jest dziecinny uśmiech Patryka tylko po prostu ten lekko drwiący a może nawet bardziej przyjazny spokojny uśmiech Byczka, który z taką ochotą do mnie pisał. Nawet nie musiałem już zaczynać rozmów, myśląc że się narzucam, sam do mnie pisał a ja nie mogłem nawet przez chwilę skupić się w pracy bo zwyczajnie było to dla mnie zbyt priorytetowe. Nawet moi współpracownicy zaczęli zwracać mi uwagę, że może odłożę ten cholerny telefon i zajmę się klientami, w końcu kredyty same się nie udzielą. Mieli racje ale ja dosłownie czułem jak rozpadam się od środka kiedy odłożyłem telefon, szczególnie że nie wyjaśniłem że 'idę właśnie pracować' przecież co on sobie pomyśli jeżeli urwę rozmowę w jakimś punkcie bez pożegnania, więc nawet jeżeli zwracano mi uwagę to i tak starałem się jakoś odpisać o ile oczywiście nie miałem na głowie klientów czy swojego szefa za plecami, w końcu miał o mnie dobrą opinię a trochę szkoda utracić szacunek z powodu tego, że nie potrafię po prostu odpisać "słuchaj jestem w pracy, pogadajmy za parę godzin" - jednakże faktycznie coś w tym jest, że jeżeli ktoś jest na prawdę dla ciebie ważny lub chcesz by był ważny to nawet jeżeli ziemia się wali a wszystko dookoła płonie to i tak chcesz z nim utrzymać kontakt. Po jakimś czasie w trakcie naszych rozmów po prostu powiedziałem mu o tym, że faktycznie opuściłem większość dobrze znanych mi ludzi na rzecz tego, że czułem się ponad nimi. Chciałem być po prostu szczery a nawet jeżeli będzie na mnie zły to możliwe że nie na zawsze; ale nie, nie był zły. Sam przyznał że kiedyś też nie był z siebie zadowolony bo po prostu jego głowa była "zablokowana". Chciał iść na siłownie ale bał się że będą się z niego śmiali, z tym że szybko wyjaśnił, że śmiać się z kogoś grubego na siłowni to tak jakby śmiać się z chorego człowieka, który przyszedł do lekarza. Przecież po to właśnie się idzie na siłownie czy uprawia się sport czy cokolwiek żeby właśnie coś ze sobą zrobić, pomóc samemu sobie i nawet ja wiem to z doświadczenia. Ponadto powiedział, że kiedyś był zupełnie inny ponieważ miał problemy z ojcem ale na szczęście ojca już nie ma więc może po prostu być sobą. Pomyślałem, że właśnie miałem bardzo podobną sytuacje, nigdy nie dogadywałem się z moim ojcem, pomimo że chciałem, na prawdę wielokrotnie wyciągałem do niego rękę ale niestety nigdy jej nie chwycił a raczej ją odtrącał i to za każdym razem. Zobaczyłem, że mamy po prostu ze sobą wiele wspólnego, nawet przeszłość mamy podobną bo przyznał się że też swojego czasu wmieszał się w nieciekawe towarzystwo ale potrzebował tego, ponieważ chciał poczuć się ważny albo raczej szanowany ale teraz żyje już tylko dla siebie i szuka szczęścia albo przynajmniej żyć bez większych zmartwień. Poszukuje nawet pracy ale w naszych rodzinnych stronach bez żadnych układów prędzej dostaniesz kose w żebra niż pracę, wiec powiedziałem że gdyby kiedykolwiek potrzebował pracować, zacząć zupełnie od nowa to ja mieszkam sam i chętnie przyjąłbym współlokatora, tak po prostu. Stąd do centrum jest bardzo blisko i dzielnica też jest spokojna. Powiedział wtedy że w sumie może się zastanowić o ile nie będzie mi ciążył na głowie. Cholera, ten duży chłop nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo bym chciał żeby ciążył mi na głowie, ponieważ i tak to robi w sensie mentalnym. Mogę śmiało powiedzieć że obaj wyjaśniliśmy sobie praktycznie wszystko z przeszłości w parę dni, po prostu pisząc ze sobą; jednakże kiedy powiedział mi że blokada była spowodowana jego ojcem to nie mogłem się raczej domyślić o co konkretnie mu chodzi, więc zaczął rozwijać temat. Zapytał się jednak najpierw czy mój ojciec robił mi problemy z tytułu tego, że jestem gejem - co było powszechnie wiadome bo nigdy jakoś tego bardzo nie ukrywałem, bardziej w późniejszym terminie to było raczej takie oczywiste i nigdy się nie zasłaniałem - więc odpowiedziałem zgodnie z prawdą że to był jeden z głównych powodów, na co on odpowiedział, że miał bardzo podobnie gdyż jego ojciec dowiedział się od matki, że Marcin jest biseksualny, co prawda z większym nastawieniem na kobiety ale mimo wszystko jego ojciec tego nie zaakceptował. Zagotowało się we mnie. Jak to możliwe że matka, która cię wychowuje i chroni może tak po prostu powiedzieć coś takiego bez żadnej zgodny swojego dziecka. Przecież to indywidualna sprawa, skoro mówisz o swoich uczuciach tylko jakiejś konkretnej osobie, to ta osoba powinna po prostu dochować tajemnicy, szczególnie że nie musiał o tym wiedzieć. Zapytałem się więc czy teraz przyznaje się do tego czy też nie, na co odparł że częściowo tak i częściowo nie, kto ma wiedzieć ten wie a skoro ja jestem homo to chyba może mi zaufać, szczególnie że tak dobrze nam się ze sobą rozmawia. Oczywiście, że tak. To proste, sam dobrze wiem jak to działa, szczególnie w tym chorym społeczeństwie. Czułem że łączy nas już wirtualna nić porozumienia, że wiemy o sobie to co powinniśmy wiedzieć a ja trochę zmieniłem swój temperament. Podkreślam, trochę. Nastał także dzień, w którym mieliśmy odwiedzić starą ekipę.

Klaudia zabrała mnie spod mojego domu i ruszyliśmy samochodem w dwu-godzinną trasę. Doprawdy, Klaudia potrafi być szalona, nieprzewidywalna, zupełnie popieprzona więc trzymałem się pasów bezpieczeństwa, jakbym wiedział że to jest ostatnia podróż mojego życia. Jej temperament na drodze również wzrasta wraz z przebytą trasą. Tylu "chujów" i "kurwów" to nigdy nie słyszałem podczas dwóch godzin jazdy, ta dziewczyna po prostu najchętniej wysiadałby z tego samochodu i rozbiła każdemu sukinsynowi samochód a potem spaliła mu dom. Przynajmniej tak mówiła. Na imprezie miało być z sześć osób, plus my. Na szczęście Kaśka ma fajny, w miarę duży domek jednorodzinny więc nie ma problemu z pomieszczeniem się, chociaż nie na takim terenie robiło się większe imprezy. Moje oczy nadal jednak wpatrywały się w telefon oczekując aż Marcin cokolwiek do mnie napisze, a także prowadziłem osobne rozmowy z Kaśką i paroma innymi osobami, które już na nas czekały. Delektowałem się także przepiękną polszczyzną w wykonaniu Klaudii, która wystawiając łeb za szybę krzyczała donośnym głosem:
- Kurwo bo jak do ciebie wysiądę to nawet nie dobiegniesz do końca tego zakrętu śmieciu - tak.. uwielbiam z nią podróżować. To jest właśnie to co kocham najbardziej. Po prostu spokojne przejażdżki z panią Klaudią.
- Luzuj konie dziewczyno.
- A ty co?! Też chcesz wysiąść? - nawet nie chciałem się kłócić, kiedy Klaudia jest w furii to lepiej po prostu zamknąć się w swoim świecie i pozwolić jej zniszczyć wszystko inne. Możliwe że to nie jest zbyt humanitarne ale przynajmniej nie doznasz żadnych większych obrażeń, chyba że liczysz obolałe uszy od jej ciągłego i nieskończonego jak głupota ludzka bełkotu i krzyków. Czasami zastawiam się czy ona po prostu zabiła tego instruktora jazdy i nie chcieli ponosić większych strat w kadrze więc po prostu dali jej to prawo jazdy czy znalazła je w chipsach albo w jakimś zestawie McDonalda. Mniejsza a większe, mówi to osoba, która panicznie boi się, że jeżeli wsiądzie kiedyś za kółko to będzie jego pierwszy i ostatni przejazd w życiu więc po prostu pozwolę jej się wyzywać tak długo aż nie straci głosu a ona niestety nigdy go nie traci, może po prostu po dwóch godzinach jazdy brzmieć jak narkomanka, czyli prawie normalnie jak zawsze.
A kiedy dotarliśmy już do miejsca przeznaczenia czyli pod dom Kaśki mogłem w spokoju wyjść z samochodu i ucałować ziemie niczym Jan Paweł II, gdyż po prostu byłem wdzięczny wszystkim siłom na niebie i ziemi, że dotarliśmy. Klaudia natychmiast zaczęła opowiadać pozostałym jak bardzo nienawidzi polskich ulic oraz tej mentalności za kółkiem, śpiącego królewicza oraz księżniczek, które nie wiedzą co robią na trasie, zaś ja na spokojnie wszedłem do domu, przywitałem się ze wszystkimi i zaczęliśmy imprezę. Wzrokiem natychmiast uchwyciłem sylwetkę tego siłacza, z którym pisałem już tydzień. Pomimo że nogi lekko mi się ugięły i poczułem się znów jakbym pierwszy raz odbywał jakąkolwiek rozmowę z drugim człowiekiem udało mi się do niego zbliżyć i powiedzieć zwyczajne "cześć" na co on odparł zaskoczonym uśmiechem i szybko objął mnie ramieniem. Uczyniłem więc tak samo, nieświadomie trochę go obwąchując ale chyba taka jest moja natura, miałem po prostu nadzieję że nie zwróci na to uwagi.
- Te, białas! Idziesz ze mną po piwo?! - wrzasnęła Klaudia przerywając to krótkie spotkanie po latach, doprawdy jej nienawidzę, przecież mógłbym się w niego wczepić już na zawsze i tak zostać ale ona zawsze wybierze sobie moment by zepsuć moje wszelkie marzenia.
- To co kurwa nie kupiłaś?
- A kiedy miałam kupić?!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Petro dnia Czw 11:46, 13 Cze 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Petro
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 04 Sie 2018
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Sob 15:00, 22 Cze 2019    Temat postu:

- Ale ci się spodobał - powiedziała Klaudia taszcząc ze mną dość ciężkie siatki z najlepszego sklepu monopolowego na świecie, czytaj: żabka. Ten sklep tylko udaje, że jest sklepem spożywczym, nie oszukujmy się. Czy znacie kogokolwiek kto kupuje w żabce i nie jest to alkohol?
- Że kto? - odparłem szybko bez zastanowienia.
- Marcin. Cholera, nie pal głupa - zarechotała trącając mnie łokciem, kiedy staraliśmy się przedzierać przez to piekło, a mam dokładnie na myśli okropną duchotę, przemierzając przez drogę przy polu. Kompletny brak cienia wcale nie ułatwiał tej podróży.
- A- faktycznie.. coś w tym może być - przyznałem to przed nią i stanąłem na chwilę jakbym chciał się zastanowić czy faktycznie tak jest. W końcu Patryk również mi się podoba, a raczej tylko pod względem cielesnym; zaś Marcin jest kimś zupełnie innym. Jest bardzo w porządku, cieszę się kiedy do mnie pisze, cieszę się że go zobaczyłem. Zachowuje się jak zakochany nastolatek, których znałem tylko i wyłącznie z filmów lub opowieści.
- Ej, ty to robisz - podeszła do mnie wyszczerzona, jakby właśnie usłyszała najlepszy dowcip świata.
-Co takiego? - tym dowcipem była moja twarz. Ona też to zauważyła. Nie pamiętam kiedy ostatnio szczerze się uśmiechałem, faktycznie cieszyłem się że jestem tutaj i poczułem że mogę znów się uśmiechać i nie jest to w żaden sposób wymuszone. Odnowienie starych kontaktów na prawdę pozytywnie na mnie wpłynął a już za chwilę miałem spędzić z nimi cały dzień i nie będzie to dzień, w którym będę się zastanawiał czy nie lepiej było po prostu zostać w domu. Otarłem wiec pot z czoła i zaśmiałem się do Klaudii - Sądzisz, że będę takim nudziarzem przez całe życie?
- Ostatnimi czasy już traciłam tak jakby nadzieję - powiedziała pewna siebie nim wręczyła mi i sobie papierosa i odpaliliśmy je, idąc dalej przez tą polną drogę.

Miała racje, zupełnie racje i zawsze będę jej wdzięczny do końca swojego życia jak nie dłużej że tak cierpliwie przy mnie trwała; kiedy zachowywałem się w taki arogancki sposób. Prawdopodobnie tego na prawdę było mi trzeba a całe życie jedynie uciekałem przed tymi, którym na prawdę zależało na mnie. Prawdziwi przyjaciele, nie trafiamy na takich codziennie, niektórzy mają tylko jedną tak bliską osobę. Warto o nich dbać i nawet jeżeli stwierdzisz, że nie są ci już potrzebni to jesteś w błędzie. Nienawidzę głupich referatów o przyjaźni czy innym tym podobnym utartym schematom ale w tym przypadku pozwólcie że wyrażę się jasno. Nie jeden raz się myliłem, nie jeden raz zrobiłem coś co skutkowało jakąś tragedią ale pomysł przyjechania do rodzinnych stron tamtego dnia, był prawdopodobnie jedną z najlepszych decyzji, nie tylko mogłem na prawdę się odświeżyć, całkowicie ze złych myśli i jednocześnie odsapnąć od tej miejskiej jungli. Tutaj wszystko jak zawsze toczyło się spokojnie i swoim naturalnym tempem. Nie jest to wieś, nie, nie jest tym. To po prostu małe miasto, które można obejść dookoła w jakieś cztery godziny. Zaś przy granicach miasta, czyli tutaj gdzie wtedy się znajdowaliśmy było zupełnie spokojnie. Co prawda pojawiały się samochody ale to nie jest porównywalne do metropolii, w której przyszło mi żyć. Doprawdy nie rozumiem w jaki sposób ludzie w Chinach mogą żyć w swojej stolicy, przecież tam ludzi jest więcej niż owadów na całym świecie. Tłok i ścisk wykańcza psychicznie, zdajesz sobie sprawę że jesteś tylko jednym z miliona i starasz się udowodnić, że to właśnie ty jesteś tym jednym z miliarda ludzi na świecie, którzy są ponad wszystkim, że mogą dokonać czegoś ważnego. Ta potrzeba została we mnie uwolniona ale wracając do tego cichego miejsca zdałem sobie sprawę z tego, że to był błąd. Nie potrzebuje cały czas iść do przodu i rozpychać się łokciami, łamiąc przy tym innym kości oraz depcząc ich marzenia. Potrzebuję spokoju i ciszy. Nic dziwnego, że nawet moje starania literackie okazały się w pewnym momencie słabe i zupełnie nielogiczne. Brakowało mi wewnętrznego spokoju. Wiatr delikatnie gładził moje włosy, kiedy rozmawiałem z Klaudią tak jak dawniej, tak jak wtedy gdy byliśmy tylko gówniarzami, to było takie zwykłe a jednocześnie magiczne. Nigdy jej nie zapomnę tego, że od zawsze prowadziła mnie przez mrok. Możliwe że brzmi to bardzo wyniośle a nawet jeśli to co z tego? Wytrzymała ze mną przez tak długi czas, to doprawdy imponujące, gdybym był nią pewnie zostawiłbym kogoś takiego samemu sobie, no bo po co mi ktoś taki? Jednakże ona tak nie myśli, wydaje mi się czasem że ona na prawdę mało myśli - i nie - nie jest to obelga. Im mniej wiesz tym spokojniej śpisz, coś w tym jest. Czasami może faktycznie należy zaprzeczać poszukiwania cholera wie czego i skupić się na rzeczach ważnych tu i teraz; to by w sumie tłumaczyło mój wieczny smutek i przygnębienie, gdzieś tam w środku siebie. Zwyczajnie zamiast zająć się tym co jest pod ręką to szukałem niewiadomej. Sięgnąłem absolutu samotności tylko po to by ktoś wyciągnął do mnie rękę. Klaudia, Patryk a teraz Marcin. Faktycznie, coś w tym jest. Są moimi spadającymi gwiazdami na niebie; kiedy się w nich wpatruję i oczekuje, że spełnią moje marzenia - a moim marzeniem od zawsze było po prostu 'być szczęśliwym'.

Dotarliśmy więc do domu, w którym miała rozegrać się ta słynna impreza po latach. Byliśmy dość głośno, na szczęście nie ma tutaj zbyt wielu mieszkańców wokół, napompowaliśmy nawet dmuchany basen. Kiedyś powiedziałbym że taka zabawa to nie zabawa i jest ona strasznie prymitywna. Wiecie, "jestem tą lepszą alternatywną osobą" ale tutaj nie. Wcale tak nie było. Po prostu cieszyłem się z nimi, piłem i śpiewaliśmy nasze ulubione piosenki. Zupełnie jak gówniarze, tak jakbyśmy mieli piętnaście lat - ale zaraz.. czyżby te parę lat różnicy aż tak bardzo nas zmieniło, że mogę już powiedzieć 'za moich czasów'? Kto wie. W każdym razie napompowanie tego basenu nie tylko mnie ochłodziło ale także spowodowało, że nieco mogłem się zaczerwienić. Pierwszy raz bowiem zobaczyłem jak wygląda Marcin tylko w majtkach - i teraz już rozumiem, w pełni rozumiem dlaczego wołamy na niego 'Byku' - nie jest on może ponadprzeciętnie umięśniony, tak jak sądziłem po zdjęciach na facebooku ale ma w sobie coś ciekawego. Jest po prostu dobrze zbudowany, 'solidny' bym nawet powiedział. Wszystko co tyczyło się jego wyglądało w moich oczach zbyt perfekcyjnie; a nawet jego stopy, na które aż tak bardzo nie zwróciłem wtedy uwagi, byłem zwyczajnie skupiony na pozostałych częściach jego ciała. Gdyby ktoś to wtedy zauważył to pewnie wyglądałoby to głupio jak po prostu siedziałem między dziewczynami, gdzie Klaudia jak zwykle opowiadała jakąś żywiołową historię, a ja po prostu siedziałem i gapiłem się na niego w taki bezczelny sposób. Jakbym chciał go dosłownie rozebrać tym wzrokiem. Co za szkoda, że tylko 'tak się mówi' - rozbierać wzrokiem - bo gdyby istniała taka umiejętność to pan Marcin stałby tam zupełnie nagi, aczkolwiek i tak odsłonił praktycznie wszystko co mnie interesowało.
- Piwa? - przerwał moje zgubne myślenie o tym jak bardzo chciałbym zbliżyć się do niego. Wybiłem się z rytmu. Po prostu spojrzałem na jego twarz i energicznie potrząsnąłem łbem.
- Nie pijemy alkoholu w basenie! - warknęła na mnie Klaudia, złapała mnie za łeb i zaczęła polewać mnie wodą.
- Co, a to dlaczego? Do chuja puszczaj mnie!
- Bo się utopimy debilu - ryknęła jak koń. Następnie odepchnąłem ją i wpadła prosto na Kaśkę, która nie pozostała jej dłużna i zaczęły walczyć między sobą.
- Powinniśmy coś z tym zrobić? - zapytał Marcin.
- E.. nie. To tylko Klaudia. Po prostu za dużo wypiła - odsapnąłem lekko i siadłem w tym małym basenie obok niego. Doprawdy, jak udało nam się wepchnąć tutaj aż tylu ludzi.
- Klaudia zawsze była walnięta - odpowiedział.
- Walnięta? Ona? Wydaje ci się - obserwowaliśmy jak Klaudia walczy z Kaśką w basenie, wychlapując ponad połowę wody na trawnik. Ostatecznie Kamil przerwał im tą zabawę, wręczając im po browarze; a ja mogłem nieco bardziej się zrelaksować. Nie wiem. Kiedy z nim pisałem przez te wszystkie dni wydawało mi się to takie proste, nawet teraz nawiązywaliśmy bez problemu rozmowę ale jednak trochę jakbym się zawstydził. Dawno nie odczuwałem wstydu wobec kogokolwiek. To takie ludzkie uczucie, o którym chyba zapomniałem. Po prostu często gubiłem słowa i strasznie zamartwiałem się tym, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego co często mi się zdarza. Mimo tego dobrze się przy nim czułem, nawet bardzo dobrze. Mógłbym tak siedzieć w nieskończoność. Szczególnie pod jego ramieniem, kiedy objął mnie, na początku trochę się wzdrygnąłem, jakby przeszedł mnie niewidoczny prąd, nim ponownie zwróciłem na niego swój wzrok. Nawet nie pamiętam o czym wtedy rozmawialiśmy, pewnie wspominaliśmy coś lub kogoś lub po prostu opowiadał mi o tym co robi obecnie w swoim życiu. Mogłem zauważyć z łatwością, że nie jest mocno owłosiony, a zwykle wydawało mi się, że to nadaje niesamowitej atrakcyjności ale tak nie było. Może jakieś delikatne włoski, nawet jego pachy nie były tak mocno owłosione jak Patryka, tylko delikatnie. Aż chciałoby się ich dotknąć. Przynajmniej ja uwielbiam takie rzeczy. W każdym razie siedziałem obok niego, pełny podziwu i wpatrzony w niego jak w jakieś prawdziwe dzieło sztuki. Mogłem go słuchać nawet jeżeli opowiadał o czymś, o czym zwyczajnie nie miałem pojęcia. Szczególnie kiedy zszedł na temat kobiet, z którymi wcześniej chodził lub raczej próbował chodzić. Sam przyznał że jest zbyt nieśmiały żeby do nich zagadać. Nie interesowało mnie z kim był. Aczkolwiek zapamiętałem jedną sukę, która niedość że go odtrąciła i wyrzuciła go jak zużyty papier toaletowy to jeszcze obgadywała ich prywatne stosunki ze swoimi koleżaneczkami. Rzadko się we mnie gotuje ale wtedy poczułem, że gdybym miał okazję spotkać tą dziewczynę to nasza rozmowa nie zakończyłaby się na przyjaznym powitaniu. Rozszarpałbym ją. Oczywiście stwierdziłem, jak to ja, że kobiety są zupełnie bezużyteczne i nie pełnią żadnej istotnej roli. Nie mają zainteresowań i należy obok nich skakać jak psy. Możliwe że 'pojechałem' wtedy za daleko bo natychmiast spotkał mnie mściwy i wściekły wzrok Klaudii.
- Coś ty kurwa powiedział?!

W sumie to było zabawny. Tamto całe popołudnie. Oprócz paru siniaków, które tradycyjnie pozostawiła na moim ciele Klaudia to było wszystko w porządku. Na koniec tej imprezy nawet pomogłem im pozmywać naczynia i ogarnąć ogródek, który wyglądał tragicznie. Gdyby rodzice Kaśki zjawili się w tamtym momencie to prawdopodobnie musiałaby się przenieść pod most. Powiedziałem, że 'to nic' przecież mam w sumie własne mieszkanie więc jak kiedyś ją wykopią to bardzo chętnie ją przyjmę. Zacisnąłem swoje więzi z nimi raz jeszcze. Wspólna zabawa ale także wspólna praca przy sprzątaniu wszystkiego jest czymś co może połączyć ludzi. Powiedziałem im, że gdyby poszukiwali kogoś do mycia naczyń i sprzątania to niech śmiało dzwonią. W sumie to jest nawet odprężające. Przynajmniej mnie to satysfakcjonuje, chyba że jest to totalny rozpierdol, wówczas nawet ja nie mam ochoty sprzątać. W każdym razie udało nam się oczyścić cały ogródek a także część domu. Powycierać to co się wylało lub zostało zniszczone, przecież nigdy nie może obyć się bez strat materialnych. To prawie niemożliwe. Zanieśliśmy Klaudię na pierwsze piętro, ponieważ jak zwykle, nie potrafi powiedzieć sobie 'stop' kiedy chodzi o alkohol; ale to nie tylko ona. Na szczęście ja mam dość solidną głowę a przede wszystkim wiem, że nie mam zamiaru umierać drugiego dnia więc pije z rozsądkiem, tak samo jak Kaśka a także Marcin - albo raczej Byku - od tamtego momentu nie pamiętam kiedy ostatni raz powiedziałem do niego po imieniu. Ten pseudonim po prostu za dobrze do niego pasuje. Kaśka stwierdziła, że wszyscy mogą zostać na tą noc ale jutro mamy się wynosić, ona też potrzebuje czasu dla siebie, co jest oczywiste. Los był dla mnie łaskawy, gdyż trafiłem do salonu, gdzie Kaśka rzuciła mi, Bykowi oraz Kamilowi po jednym kocu. Jako że jestem idiotą to stwierdziłem, że spanie na podłodze to jest to czego potrzebuje. Oczywiście Byku obrał kanapę zaś Kamil złączył dwa fotele i w ten sposób stworzył swojego rodzaju łóżko.
- Ale z niego inżynier - powiedziałem cicho, tak by go nie obudzić.
- Kamil potrafiłby nawet z zapałek zrobić sobie łóżko - odparł Byku i spojrzał na mnie - na pewno chcesz tam spać? ja mogę iść na podłogę.
- Wszystko w porządku, tak jest lepiej - chociaż zdawałem sobie sprawę z tego, że kiedy jutro wstanę z obolałymi plecami to będę się przeklinał w myślach.
- Jak chcesz - odparł zrzucając mi jedną poduszkę. W sumie spanie na podłodze obok niego wiązało się w sumie z pewnymi plusami. Miałem okazję rzucić okiem na jego bose stopy czy też po prostu zerkać na niego, bez narażania się na jakieś głupie sytuacje - Fajnie że przyjechałeś.
- M? Ta. W sumie chyba tego potrzebowałem - odparłem krótko wyciągając telefon i przeglądając jedno z for internetowych.
- No ja też.. kurwa jestem padnięty - powiedział krótko - ej a ty serio wtedy mówiłeś?
- Mówiłem o czym?
- O tym, że dałoby radę jakąś robotę w Wawie załatwić i no.. dokładałbym do mieszkania. Nie chcę się narzucać w sumie.
- O! Ta- myślę że bez problemu. Tutaj raczej pracy nie znajdziesz a jeśli już to jakieś gówno a nie pracę- zdawałem sobie sprawę z tego, że w moim rodzinnym mieście istnieje zaledwie jedna duża firma, w której pracuje także mój ojciec. Gdyby nie ta praca to sądzę że klepałby biedę tak jak pozostali tutaj.
- No byłoby fajnie, jeżeli to nie problem.
- Coś ty, ty nie jesteś problemem - zasłoniłem się lekko kocem, jakbym chciał ukryć zażenowanie tego co właśnie powiedziałem.
- A ty mieszkasz tam z Patrykiem? Mówiłeś że wpada czasem.
- No tak wpada do mnie ale przecież nie mieszka, on został tutaj.
- To dobrze. Nie lubię tego typa - stwierdził Byku.
- No wiesz.. wiem, że potrafi być bardzo irytujący i czasem zachowuje się jakby miał pięć lat- w sumie taka jest prawda, nigdy tego nie ukrywałem.
- No. Kiedy poszedłem pierwszy raz tutaj do siłowni to myślałem że będę się musiał na niego patrzeć- odparł ponuro i przekręcił się w moją stronę.
- Niby on chodzi na tą siłownie ale teraz to nie ma bardzo czasu.. Z resztą; ja za dużo nie gadam z nim o jego prywatnych sprawach. Nie interesują mnie.
- A moje cię interesują?
- Hm.. właściwie to tak. Nie jesteś dzieckiem tak jak on tylko kimś kto wie czego chce. Chyba?- zasłoniłem się kocem nawet bardziej niż wcześniej. Cała ta rozmowa przybrała dla mnie bardzo dziwnego tonu, dla Byka chyba też bo nasze wymiany zdań były dość krótkie i zwięzłe, być może to też ze zmęczenia. W końcu to był długi dzień.
Zbyt długo byłem samotny. Teraz mogło się to zmienić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Petro dnia Sob 15:01, 22 Cze 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Petro
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 04 Sie 2018
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Sob 16:45, 22 Cze 2019    Temat postu:

Nie minęło długo nim mogłem nacieszyć się moim pierwszym współlokatorem. Sądziłem że tamta rozmowa nie będzie miała żadnego sensownego zakończenia; że jest to tylko paplanina. W końcu ile razy mówi się o zmianie swojego życia a następnie nic się w tym kierunku nie robi lub zwyczajnie o tym zapomina a codzienna rutyna zupełnie wymazuje z nas zmiany. Dlatego też bardzo się cieszyłem, że oprócz Patryka, który wpadał raz na jakiś czas to będę mógł spędzić znacznie więcej czasu z kimś kto 'powrócił' do mojego życia i jest to zupełnie ktoś inny. Ktoś znacznie bardziej interesujący nim był kiedyś. To był ten 'wielki dzień' zmian. Napisał do mnie tydzień przed tym wydarzeniem, że myślał trochę o tym o czym mu mówiłem wcześniej i o tym o czym rozmawialiśmy tamtego wieczora. Postanowił że wprowadzi się do mnie i poszuka pracy i żebym nie martwił się o pieniądze ponieważ będzie płacił ze mną po pół rachunki. Oczywiście natychmiast powiedziałem, że nie musi nic takiego robić, chociażby z tego względu że najpierw musi dostać pracę a po drugie niech uzbiera sobie gotówkę na coś swojego o ile myśli w przyszłości o własnym domu. Do tej pory płaciłem sam i mogłem dać sobie radę bez żadnego problemu więc nie widziałem sensu by musiał się dokładać do tego, szczególnie że sam to zaproponowałem. W sumie to było nawet urocze jak pomimo tego nadal upierał się i stwierdził że będzie mu bardzo głupio tak po prostu koczować u mnie i nie wnosić totalnie nic do opłat. Po moich prośbach w końcu uległ i stwierdził, że skoro tak sobie chcę to niech tak będzie; tylko żebym potem nie miał żalu co do tego. Nie jestem żadnym roszczeniowym pajacem więc upewniłem go, że jeżeli ja coś mówię to robię to. W myśl mądrych słów mistrza Yody 'nie próbuj. Rób lub nie rób" - tak więc nie rozmyślę się nagle. W każdym razie taka przeprowadzka z rodzinnego domu wyjdzie mu na zdrowie. Szczególnie kiedy poznałem jego historię z ojcem, z którym często musiał się nawet bić oto, że jest 'biseksualny' lub kiedyś nazywał go tłuściochem. Prawda, kiedyś był gruby ale teraz to jest zupełnie co innego. Ponadto nigdy nie rozumiałem jak własny rodzic może odnosić się tak do kogoś kogo właściwie 'stworzył'. To jest twoje dziecko a nie popychadło. Dlatego tym bardziej zrobiło mi się przykro z jego powodu. Nie chciałem żeby żył w takich warunkach, szczególnie że to złoty człowiek. Nie ma w nim czegoś co mogłoby mnie irytować. Byku uważa że jego wrodzona nieśmiałość jest olbrzymim problemem i dziewczyny zwyczajnie nie chcą mieć takiego faceta, dlatego już nawet przestał się oto starać. W pełni rozumiem, że bycie nieśmiałym może utrudniać komunikacje ale czy tylko ja uważam że taki 'duży' facet, który się wstydzi jest uroczy? Kobiety, no co jest z wami. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każda taka jest ale kiedy opowiadał mi jak potraktowały go wcześniejsze dziewczyny to dosłownie szlak mnie trafiał, miałem ochotę po prostu dowiedzieć się gdzie mieszkają i tam pojechać. Mimo to stałem się chyba kimś kogo on także potrzebował. Często go komplementowałem i zdawałem sobie sprawę z tego, że nikt wcześniej tego nie robił; dlatego też to pewnie wiele dla niego znaczyło; każdy przecież potrzebuje czasem otuchy, szczególnie kiedy jesteś krytykowany praktycznie przez całe swoje życie. Dobrze to znam. Dlatego też chciałem być dla niego oparciem, kimś komu może powiedzieć wszystko i spróbować coś w nim zmienić, by stał się bardziej otwarty i jeżeli ma taką potrzebę to opowiedział o swoich problemach. Możliwe że gadanie ich nie rozwiąże ale na pewno ulży trochę w bólu. Nie mogłem tak po prostu pozwolić mu tam zostać. Poinformowałem także Patryka, że od dzisiaj mam współlokatora lecz na początku nie wspominałem mu kto to, chciałem żeby po prostu od dziś był bardziej szczegółowy jeżeli chodzi o spotkania, byśmy mogli spokojnie planować terminy aczkolwiek chyba już tego bardzo nie potrzebowałem. Wolałbym spędzić nawet zwyczajne i spokojne dni tylko z Bykiem. Okażę mu tyle ile nie otrzymał przez całe swoje życie od rodziców.


Nadszedł więc ten dzień. Kiedy otworzyłem drzwi zobaczyłem jego a moje serce ponownie zaczęło się roztapiać. Czerowno-białe Adidasy, białe skarpetki, które lekko wystawały ponad buty, krótkie czarne spodenki z firmy, której po prawdzie nie znam oraz zielona koszulka bez rękawów, która tak pięknie eksponowała jego klatkę piersiową i te umięśnione ramiona; niósł ze sobą dużą torbę ciuchów, gdyż tylko to było mu potrzebne, tak przynajmniej stwierdził. Był lekko czerwony na twarzy ze zmęczenia. Wchodzenie na piętro z torbą oraz przeprawa przez Warszawę na piechotę na pewno nie brzmi jak dobry pomysł, szczególnie kiedy jest tak ciepło na dworze. Czułem od niego lekkie perfumy, zwykłe, sportowe które kiedyś też stosowałem; czułem także jego naturalny zapach, który dosłownie idealnie wpasowywał się w całokształt jego osoby. Pomogłem mu więc z torbą a ten rozsiadł się w pokoju na kanapie z założonymi rękami na swoim czole. Pomyślałem wtedy, że taki widok zmęczonego mężczyzny jest jednym z bardziej urokliwych. Chciałbym mu po prostu ulżyć w tamtej chwili ale bardziej chciałem pomóc mu z rzeczami. Tak więc wyjąłem jego laptopa z torby na ubrania i położyłem obok niego, mogłem spokojnie zająć się resztą. Powiedział, żebym to po prostu zostawił a on chwilę odpocznie i zaraz się za to zabierze. Odpowiedziałem, że nie ma takiej potrzeby i po takiej podróży przyda mu się bardziej niż chwila odpoczynku. W międzyczasie kiedy układałem jego ubrania, przyglądając się nim i wyobrażając sobie jak dobrze może w nich wyglądać, rozmawialiśmy o tym czy znalazł już jakieś ogłoszenia o pracę. Powiedział że je przegląda ale na tą chwilę nie widzi nic ciekawego. Nawet jeżeli nie była to prawda to nie przeszkadzało mi żeby został w moim domu na trochę dłuższy czas, praca jakoś się znajdzie w czasie a my będziemy mogli spędzić ze sobą więcej czasu, o ile oczywiście tego chce. W każdym razie kiedy już włożyłem jego ubrania do szafy i postawiłem jego szczoteczkę do zębów w łazience, mogłem wrócić do pokoju gdzie Byku nadal odpoczywał. Wziąłem więc pilota by włączyć klimatyzację, w końcu ja siedząc cały dzień w domu przyzwyczaiłem się do bieżącej temperatury zaś on musiał przejść przez prawdziwe piekło, które znajdowało się za oknem.
- Ty masz klimatyzację?! - zdziwił się i spojrzał na mnie, jakby pierwszy raz w życiu zobaczył coś takiego.
- No tak? Jak inaczej miałbym przeżyć? - zaśmiałem się i siadłem na podłodze na przeciwko niego. Nie zrobiłem tego koniecznie by spojrzeć na niego nogi czy też na stopy odziane w lekko znoszone białe skarpetki chociaż był to dodatkowy bonus. Uśmiechnąłem się podświadomie sam do siebie spoglądając na te duże stopy, które prawdopodobnie musiałbym ująć w obie dłonie. Właściwie to zatrzymajmy się przy tym przez chwilę. Wcześniej nie zwracałem na nie większej uwagi, gdyż byłem po prostu bardziej skupionym na nim ale gdybym miał porównać jego stopy a stopy Patryka; to te ewidentnie są nieco większe i jednocześnie bardziej gładkie, jak przekonałem się potem. Mają ładne zagłębienia a także te długie zadbane paluchy. Można powiedzieć że praktycznie się w nich zakochałem. Starałem się jednak nie przyglądać nim za bardzo, szczególnie że to mogłoby się wydawać bardzo dziwne dla kogoś z zewnątrz. W końcu nie chciałem w pierwszy dzień pokazać mu jak wielkie zamieszanie panuje w mojej głowie. Nie odważałbym się w tamtej chwili na jakieś gwałtowne ruchy, które mógłby po prostu zniszczyć to co starałem się budować, od nowa, od samego początku. Widziałem w końcu w jego twarzy zadowolenie, szczególnie po włączeniu klimatyzacji, nigdy mu nie było dane tak po prostu odpocząć, szczególnie w upały. Mówił mi, że posiadał w domu tylko mały czerwony wiatrak, który tak na prawdę nic nie dawał. Oczywiście że wiatraki kompletnie nic nie dają, z prostego względu. Mielą cały czas to samo gorące powietrze a to nie jest sposób na schłodzenie czegokolwiek. Nie wyobrażam sobie życia bez klimatyzacji w tym miejscu. Nie jestem w stanie sobie nawet przypomnieć jak okropne to było kiedyś jak okropnie musiałem się czuć. Powiedziałem więc po chwili ciszy i jego zadowolonej mordki, że czas chyba coś zjeść. Tak więc bez zwłoki czasu wziąłem telefon do ręki, żeby zamówić coś na obiad. Byku spodziewałby się prędzej zwykłej pizzy lub czegoś fastfoodowego ale prawdą jest to, że odżywiam się głównie kuchnią azjatycką z SushiStudio, które uważam za jedną z najbardziej wybitnych restauracji a jednocześnie horrendalnie drogich. Aczkolwiek kiedy zamówiłem cokolwiek stamtąd to bez problemu mogłem to przetrzymać w lodówce przez parę dni, w końcu nie jem aż tak dużo a niestety kwota zamówienia musi dojść do pewnej ceny, żeby zwyczajnie zostało zrealizowane. Tak wiec kiedy już zamówiłem ulubione żarcie wróciłem się do niego i usiadłem obok.
- Kurwa, duże to mieszkanie.
- Tak ci się wydaje. Generalnie kuchnia nadal wymaga remontu ale ten pokój jest moim całym światem.
- No nie dziwne, to wygląda jakbyś z Ikei wyniósł jakiś pokój - zaśmiał się i podłączył swojego laptopa do kontaktu.
- Włożyłem w niego pieniądze, matka trochę mi przy tym pomogła.
- A ojciec? A no tak.. tak samo jak u mnie.
- Zgadza się - nasza nienawiść do ojców była uzasadniona, dlatego też jest to jedna z rzeczy która nas łączy. Co prawda byłem dumny z tego co posiadam, szczególnie że w tym pokoju spędzam większość swojego czasu, w nim tworzę i piszę. W nim mogę odpocząć. Moja oaza spokoju, którą teraz mogę z kimś podzielić. Właściwie to tylko Patryk i Klaudia byli w tym domu, ze znajomymi z Warszawy zwykle chodziliśmy po lokalach, niżeli czyjegoś domu. Nie chciałbym żeby ktoś zniszczył tutaj cokolwiek lub dobrał się do mojej twórczości. Byłbym wtedy zły. Dlatego też określiłem Bykowi tylko i wyłącznie jedną prostą zasadę. Ten dom jest tak samo jego jak mój ale nie ma prawa do otwierania mojej szafki, tam gdzie składuje wszystko co tworzę. To jedyna zasada jaką bym chciał żeby przestrzegał. Powiedział, że nie widzi w tym żadnego problemu i nie ma zamiaru mi przeszkadzać. Zapytał też gdzie może spać, w końcu jakby nie patrzeć mam tutaj tylko jedno łóżko. Powiedziałem że nie widzę problemu w tym, żeby po prostu spał na moim łóżku lub jeżeli mu to nie pasuje, to zawsze może po prostu spać na kanapie przed telewizorem, z tym że tamta kanapa jest bardziej to wyglądu niż do użytkowania lub spania. Jest zwyczajnie zbyt mała i mogłoby sprawiać to problemy. Przez chwilę musiał się zastanowić nim powiedział, że nie ma problemu i może spać na łóżku jeżeli mi to nie przeszkadza. Jak mogłoby mi to przeszkadzać? Dosłownie cały paliłem się ze szczęścia, że wybrał tą opcję. Ponadto zauważyłem, że w miarę szybko się zaaklimatyzował, zdążył już obrobić mi kuchnię a także umyć się nim przyjechało nasze jedzenie. Kiedy dowiedział się o cenie zamówienia zaniemówił - ale oczywiście natychmiast skorygowałem to, mówiąc że nie musi za to płacić, nie dzisiaj. Dzisiaj może zjeść na mój koszt. Spędziliśmy więc długie i przyjemne południe w naszym klimatyzowanym domu, najadł się do syta a także skopałem mu dupę w Soul Caliburze, nie wiedział z kim się mierzy, w końcu ta gra to prawie całe moje życie, tak więc jestem samozwańczym mistrzem siania spustoszenia przy pomocy Ivy. Właściwie to tamto popołudnie było świetne. Dawno nie bawiłem się z kimś tak dobrze zwyczajnie grając w gry i gadając tak jak za dawnych lat. Poczułem że odmłodniałem i w sumie nie tylko ja. Byku wcześniej wydawał się zadowolony z naszego towarzystwa na imprezie ale teraz widziałem w nim prawdziwą radość oraz to, że nikt nie mówi mu jak ma żyć lub robić ze sobą. Dlatego też byłem zadowolony z tego, że nie tylko ja mogę poczuć się swobodnie; na tyle swobodnie że nawet zdjął z siebie spodenki i mogłem się delektować tymi kształtnymi jajkami, które ładnie formowały się w jego majtkach, nie były to żadne bokserki ani nic z tego, zwyczajne majtki, które po prostu ładnie eksponują to co mają eksponować. Kompletnie mi to nie przeszkadzało, jak dla mnie mógłby po prostu chodzić w ten sposób przez cały czas. Szczególnie podobało mi się kiedy musiał podnieść coś z ziemi i kiedy położył się na łóżku widziałem jak jego jaja dosłownie wiszą między jego nogami w tych majtkach; nie muszę też dodawać że tyłek miał również całkiem fajny, z pewnością robienie przysiadów oraz ćwiczenia opłacały się dla takich efektów. Tak więc po prostu przyglądałem się z nieukrywaną przyjemnością jak potrząsa tym tyłkiem, starając się wydobyć coś spod łóżka, nawet nie pamiętam co to było, szczególnie że moje uwaga była w pełni skupiona na czymś innym. Gdybym tylko mógł to z chęcią złapałbym za ten wiszący worek i dokładnie go wytrzepał jak należy ale niestety pomimo że byliśmy sobie 'bliscy' w pewien sposób to pamiętajmy że życie to nie gra ani pornos więc coś takiego zostałoby bardzo szybko przerwane przez nokautują cios rosłego Byka, który i tak okazał mi wiele serca demonstrując takie widoki przed moją twarzą. Tamte sekundy mógłby trwać wiecznie ale niestety trwały zbyt krótko bym mógł chociażby na szybkości zrobić sobie zdjęcie tego widoku. To byłoby dość głupie ale lubię otaczać się ładnymi rzeczami więc taka fotografia w pełni by mnie usatysfakcjonowała. Musiałem także pamiętać by zmienić tapetę na telefonie, w końcu tak jak wcześniej wspominałem zapisałem sobie kilka jego zdjęć z facebooka i zdobiły mój ekran blokady przez dłuższy czas. Szkoda było mi się żegnać z takimi zdjęciami ale mam teraz go na żywo, tak więc to chyba rekompensuje.
Nasza pierwsza noc w jednym łóżku była raczej normalna, po prostu dwóch kolegów, którzy śpią razem; nic w tym przecież nadzwyczajnego, prawda? Chyba że zwrócimy uwagę na to, że jeden z nich jest gejem zaś drugi jest biseksualny. Wtedy widać ten pewien niepokojący moment, szczególnie kiedy leżał i grał na telefonie, kiedy ja jak gdyby nic się nie działo zerkałem po prostu na jego majtki. Fascynujący widok, doprawdy. W sumie to nigdy nie rozumiałem dlaczego większość osób homoseksualnych jest tak bardzo ciekawa zawartości czyichś gaci. Przecież to nie ma sensu. Te rzeczy wyglądają praktycznie tak samo i są czasami obrzydliwe gdyby na to spojrzeć jako na tylko kawałek mięsa. Ważniejszym dla mnie jest właściciel tego kawałka mięsa niżeli cholernego kutasa. Dlaczego tak wiele osób ustawia sobie na profilowych zdjęciach - mówię o portalach pseudo-randkowych - zdjęcia swojego członka lub mają to po prostu gdzieś w swoich zdjęciach, czemu to służy? przecież to nawet nie jest interesujące a wręcz obrzydliwe. Sądzę że jeżeli ktoś z profilowym zdjęciem typu "penis" piszę do mnie to znaczy, że jest zbyt obrzydliwy żeby pokazać swoją cholerną mordę. Ja nie mam zamiaru rozmawiać z twoim ptakiem tylko z twoją twarzą; nie wiem czy osoby homo po prostu żyją w chorym świecie gdzie tylko bez ustanku się pierdolą ze sobą czy też mogą ze sobą pogadać i wspólnie żyć. Nie mi oceniać - a jeśli miałbym oceniać to powiedziałbym, że jest to godne pożałowania.
- Ej - Byku zaczepił mnie nogą, natychmiastowo oderwałem się od swojego telefonu i popatrzyłem na niego - a ty w sumie to miałeś już kiedyś chłopaka? bo zawsze gadam tylko o dziewczynach a ciebie w sumie nie pytałem.
- E.. nie w sumie nie miałem. Znaczy- była jedna osoba ale to nie był mój chłopak tylko buttycall.
- Buttycall?
- To tak jakby no.. spotykasz się z osobą i uprawiacie seks. To wszystko. - poczułem przez chwilę ogromne zażenowanie mając w głowie to wszystko co do tej pory robiliśmy z Patrykiem i to dosłownie w tym miejscu. Oczywiście nigdy nie uprawialiśmy seksu ani nic takiego ale skoro waliłem mu konia to chyba można to tak nazwać. To zbyt dziwna sprawa by tak po prostu o tym gadać.
- A to też dobrze. Bo chyba nie kochałeś tej osoby?
- Hm - w sumie musiałem dłużej się zastanowić to po części możliwe że w przeszłości tak było, nim zdałem sobie sprawę że było to nic więcej jak pociąg fizyczny. Byłem wtedy zbyt młody by to zrozumieć, Patryk tak na prawdę powinien pozostać tylko moim przyjacielem, żałuje teraz że angażowałem się w coś tak durnego. Prawie niemożliwe że tak myślę skoro jeszcze parę lat temu dałbym sobie odrąbać nogę tylko po to by obcować z Patrykiem. Faktycznie, niektóre rzeczy rozumie się po latach dlatego że lata młodości są zbyt niestabilne. Wszystko co do tej pory zrobiliśmy było zwyczajnie szalone i powinno zostać zakończone lub ograniczone.
- A.. jak nie chcesz to nie mów.
- Nie! Nie oto chodzi. W sumie to nie. Nie czułem nic więcej.. to było po prostu głupie.
- Baby są głupie, one nawet pewnie nie robią tego całego 'buttycall' - odparł z zadowoleniem, odłożył telefon i przymknął oczy z zadowoleniem.
- To się mylisz. Mam znajomą prostytutkę a raczej robiła takie rzeczy kiedyś dla własnej satysfakcji.
- Że co?
- Nieważne, to temat na osobną noc, że tak powiem - odparłem i również wyłączyłem swój telefon.
Następnie padło jeszcze kilka tematów lecz nie były one ważne, rozmawialiśmy po prostu tak długo aż nie usnęliśmy i wtedy zdałem sobie sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy; kurwa mać ale on chrapie.
Dosłownie czułem jak moja głowa za chwilę wybuchnie, odwróciłem się po prostu w jego kierunku i z przerażeniem patrzyłem na to co się dzieje. Wcześniej, zanim tutaj przyjechał ostrzegał mnie że zdarza mu się chrapać ale chrapać a odpalać traktor o pierwszej w nocy to zupełnie dwa różne pojęcia. Przyłożyłem więc jedną poduszkę na swoją głowę i westchnąłem zrezygnowany. Mimo wszystko postanowiłem położyć się nieco bliżej niego, co potęgowało tylko odgłosy, które wydawał ze swojej paszczy ale jednocześnie moja głowa mogła spocząć pod jego ramieniem. Coś za coś jak to mówią.
Czyli nawet ktoś taki jak on ma wady.
No cóż.
Da się chyba je przeżyć.


Następny rozdział: "Dziwne Uczucie"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Petro
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 04 Sie 2018
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Nie 21:12, 07 Lip 2019    Temat postu:

To musiało trochę potrwać; potrwać nim w zupełności przyzwyczaiłem się do przebywania z drugą osobą, codziennie. To nie tak samo jak z rodziną; szczególnie że ani ja ani Byku nie utrzymywaliśmy z nimi najlepszego kontaktu. Mimo wszystko, starałem się zachowywać tak naturalnie jak tylko mogłem, wiadomo że trochę inaczej zachowujemy się kiedy mieszkamy zupełnie sami a inaczej kiedy mieszkamy z kimś, szczególnie z kimś kto wydaje ci się drogi. Doprawdy, wcześniej, dawno temu bywałem miły; ale na pewno nie powiedziałbym, że robiłbym komuś śniadanie do łóżka, czy też obiad; na prawdę, gotowanie nie jest moją mocną stroną, a tak przynajmniej długo mi się wydawało; w końcu żyłem do tej pory głównie dzięki daniom, które mogłem szybko zamówić przez internet po jakichś chorych cenach. W każdym razie Bykowi raczej dobrze się tutaj żyło, przez bardzo długi czas. Można powiedzieć, że chciałem by poczuł się traktowany jak w jakimś luksusowym hotelu, w którym nie musi się smażyć kiedy na zewnątrz jest blisko 36 stopni Celsjusza, czy też mógł po prostu całymi dniami wylegiwać się w łóżku z włączonym netflixem i przekąskami, po które sam też chętnie sięgałem. Możliwe że rozpuszczałem tego zdrowego i silnego faceta zbytnio, jednakże jego historia oraz moje współczucie były zbyt silne by tak po prostu kazać mu coś zrobić, pomimo że często pytał się czy może w czymś mi pomóc lub też czy ma pójść na zakupy; jednakże wolałem zająć się tym osobiście. W końcu nauczyłem się wszystkiego sam w życiu lub z drobną pomocą mojej matki lub Klaudii, czy też nawet Patryka. Dlatego też o wiele swobodniej i lepiej czuje się gdy sam muszę sprostać nawet takim codziennym czynnościom domowym lub po za nim. Zawsze wydaje mi się, że 'podział obowiązków' jest jakby zwalaniem ciężkiej pracy na kogoś innego, pomimo że sam mogę to zrobić; w tym przypadku nie było inaczej, stałem się raczej "kurą domową", która dogadzała Bykowi tak jak tylko mogłem, w zakresie codziennych czynności oczywiście, nie mylcie tego z czymś większym; nie mogę powiedzieć że w zasadzie nie sprawiało mi to przyjemności, to była wręcz ulga dla mnie kiedy na jego poważnej twarzy malował się uśmiech, zadowolenie i relaks. To dosłownie tak jak sam bym mógł to poczuć po sobie. Relaks także nie mógł trwać wiecznie, w końcu sam z siebie po paru tygodniach zaczął szukać pracy na własną rękę, przy czym ja mu trochę pomagałem, złapać jakiś kontakt czy też poszukać wśród moich współpracowników, kogoś kto mógłby wciągnąć go w jakiś interes, nie musi być duży, równie dobrze może być to praca fizyczna, chciałem po prostu żeby pracował na czystych układach, a nie tak jak większość robaków w Polsce, którzy zapieprzają ponad wymiar tego co mają napisane w papierach, umysł niewolnika zawsze będzie taki sam i zawsze pozostanie biedny, nigdy nie znajdzie sposobu by zdjąć kajdanki swojego ograniczenia. Przecież to żałosne. Dlatego też nie mogłem pozwolić by ten uroczy duży koleś musiał pracować dla jakiegoś gównianego prywaciarza, który zrobi sobie z niego swoje popychadło; takiego typu pracę mógłby dostać dosłownie wszędzie w tym ścieku zwanym także naszym krajem. Poszukiwania pracy nie trwały zbyt długo, dosłownie po paru dniach odezwała się do mnie koleżanka z pracy i zaproponowała pracę w magazynie, co prawda od czegoś zawsze trzeba zacząć, a jako że jest to uczciwy i 'duży' chłopak z tego naszego Byczka, to stwierdziłem że praca fizyczna nie będzie sprawiać mu kłopotów; najważniejsze było jednak to, że dostał umowę o pracę i w miarę godziwe pieniądze, wiadomo, nie można być roszczeniowym na początku swojej kariery ale należy znać swoją wartość; jeżeli jej nie znasz, to zawsze będziesz tylko szarym pracownikiem. Oczywiście mówię o umiejętnym wdrażaniu swojego szefa w to, że możesz być efektywniejszy i robić dużo więcej ale to oczywistym jest, że musi to iść z parą w wynagrodzeniu. Nie jesteśmy w obozie pracy i nikt nikogo nie zmusza do pracy; ale moje motto życiowe jest proste; nie wysilam się i nie robię niczego bardziej ambitnego, póki osoba, z którą jestem związany umową nie wykazuje żadnego zainteresowania mną w żaden sposób, szczególnie jeżeli wykazujesz się przez jakiś czas a nikt tego nie dostrzega, a tylko cię wykorzystuje, to jaki jest sens dalszej współpracy. Traktujecie pracę i pracodawcę jako kogoś z kim współpracujesz, zamiast głupiego PRL'skiego myślenia o szefie jako o swoim władcy, który może tobą rozporządza i decydować kiedy i co masz zrobić; nie mówię tu o poleceniach służbowych, które oczywiście powinne zostać wykonane; po prostu dobrze wiem że niektórzy nadużywają swojej władzy i nie wolno im dawać się manipulować, chyba że ktoś po prostu stwierdza, że jego osoba nie jest warta żadnej ceny, nawet godności; wówczas nie będę się wtrącał. W każdym razie wracając do tego co istotne i ważne, Marcin z chęcią podjął tą pracę, choć początkowo miał pewne opory. Nie ma co się dziwić, kto chciałby na prawdę rozpocząć własną karierę zawodową, kiedy mieszkasz gdzieś, gdzie wszystko masz podstawione pod nos i nie musisz za bardzo się wysilać. Nie mówię oczywiście, że nie chciał opuścić swojego raju na ziemi, który znajdował się o dziwo w moim domu, dlatego że to na prawdę 'robotny' (głupie określenie, nienawidzę go) człowiek. Tak więc bez zbędnych dyskusji Byku podziękował mi za wszelką pomoc i stwierdził, że na pewno to odpracuje w jakiś sposób. Nie musiał tego robić, nigdy nie musiał. Przecież zrobiłem to z własnej wolnej woli. Nikt mnie do tego nie przymuszał i nikt nie przystawiał mi pistoletu do głowy.
- Przynajmniej zastąpi mi siłownie - powiedział, kiedy tylko dowiedział się o tym, że ma stawić się do pracy już jutro o godzinie 6 rano - tylko nie wiem, jak ja wstanę tak wcześnie.
- Fakt, jak ktoś śpi codziennie do południa to może być to problem - zażartowałem zza mojego biura, jak zawsze byłem pochłonięty pisaniem oraz tworzeniem bóg wie czego. Dobrze wiedział by mi po prostu nie przeszkadzać, w końcu znał zasadę, że dopóki nie odejdę od stanowiska, tak długo po prostu ma mnie traktować jakby mnie tutaj zwyczajnie nie było.
- Bardzo jesteś zajęty?
- To zależy - odparłem, lekko odsuwając się od biurka i kierując mój lekko przemęczony wzrok w jego stronę. Lubię otaczać się ładnymi rzeczami, a ten siłacz w podkoszulce oraz krótkich spodenkach i krótkich białych skarpetkach, jest prawie jak eksponat muzealny, na który chętnie spoglądałem od czasu do czasu. Czułem po prostu jak wzbiera we mnie siła twórcza, zawsze kiedy tylko mój wzrok spoczął na nim.
- To może dzisiaj zrobimy coś we dwóch? Póki jeszcze mogę.
- Byku, oni cię tam nie zakują w kajdanki i nie przykują cię do kaloryfera. Praca to praca. Po prostu. - powiedziałem ze spokojem, no ale faktycznie; oprócz tego że działam tutaj od paru tygodni bardziej jak jego posługiwacz niż jego kumpel zdało się zauważyć nawet jemu. Tak więc gdy tylko postawiłem ostatnią kropkę na końcu zdania, wyłączyłem laptopa i usiadłem obok niego, przerzucając to co nowe seriale na Netfliksie, jakbym chciał zobaczyć czy istnieje tam coś jeszcze godnego obejrzenia, choć tak na prawdę wszystko co było interesujące już dawno temu obejrzałem, zaś Byku skoncentrował się bardziej na serialach o mniejszych wymogach intelektualnych, tak jak wspominałem, bardzo się różnimy jeżeli chodzi o poczucie humoru czy też o gust dobrania filmów, dlatego też często jest obejrzeć coś, co podoba nam się obu. To praktycznie niemożliwe. Zwykle gdy coś oglądaliśmy to ja udawałem, że jestem choć odrobinę zainteresowany, ponieważ pomimo szczerych chęci nie bawią mnie seriale animowane z dennym poczuciem humoru wyjętym z kosza na śmieci; aczkolwiek staram się nie oceniać, być może nie widać tego przez pryzmat tego co piszę, ale tak jak mówiłem, traktuje to bardziej jako coś bardzo prywatnego, wszystko co czytacie pochodzi prosto z mojej pamięci, tak więc często po prostu wypowiadam się w sposób bardzo bezpośredni na jakiś temat, aczkolwiek nadal utrzymuje swoje stanowisko, że staram się akceptować to, iż nie każdy przecież gustuje w tym samym co ja. Chociaż to czasami niezmiernie trudne, uczę się tego cały czas, głównie to dzięki Klaudii, nie liczę ile razy musiała słuchać mojej muzyki, podczas gdy uważa ją za zbyt ciężką w odbiorze lub bezsensowną. Tak więc, uczę się od najlepszej.
- Tam nic nie ma.
- Chodzi ci o Netfliksa? Ta. Kompletne gówno - zadrwiłem z tej durnej platformy filmowej, osuwając się nieco na łóżko, wciąż przewijając palcem po telefonie.
- A może Big Mouth? To jest zajebiście śmieszne.
- Chodzi ci o ten serial, w którym ludzie śmieją się z walenia konia? Jakże dojrzale - Byku nieco oburzył się, czochrając moje białe włosy swoją dłonią. Czasami wydaje mi się, że ludzie chcą po prostu ich dotykać, ponieważ wyglądam w tym jak jakieś zwierzę domowe. Nie mogę mu jednak odmówić.
- To co chcesz oglądać? - zapytał się, kładąc się obok mnie, wpatrując się z zainteresowaniem w mój telefon.
- Nie musimy przecież koniecznie coś oglądać, to ty pytałeś czy razem coś robimy.
- Ale nie mam pomysłu - odparł krótko.
- Faktycznie nie należysz do kreatywnych - spojrzałem na niego z pychą, lekko drapiąc jego klatkę piersiową, poprzez tą cienką koszulkę, tzw. "żonobijkę". Nie żeby obmacywanie czy dotykanie kogoś było moim zwyczajem, choć w tym przypadku, tego siłacza nie mogę sobie odmwóić na 'niewinne' głaskanie od czasu do czasu, nie widziałem żeby miał z tym większym problem. Zwyczajnie wydawał się lekko zdezorientowany w takich momentach lub udawał, że to po prostu się nie dzieje.
- No ale to ty tam robisz jakieś książki, ty powinieneś być.
- Nie jakieś tylko tworzę jedną, wiele lat. Nadeszło w niej także wiele zmian, edytuje ją i łącze wątki - oburzyłem się nieco, tak jakby nigdy nie słuchał tego co właściwie mówię na ten temat. To prawdziwie poważna sprawa, przynajmniej dla mnie.
- No, no - odmachnął na mnie ręką, założył swoje piękne soczyste ciepłe stopy w skarpetach na poduszkę przed nami, lekko podrygując swoimi dużymi paluchami.
- W takim razie.. - muszę teraz przerwać na chwilę by uzmysłowić wam jedną rzecz.

Czy mieliście kiedykolwiek takie uczucie, że właśnie otrzymaliście wiadomość lub ktoś powiedział coś w bardzo złym momencie, kompletnie się go nie spodziewaliście więc zaskoczenie jest tak ogromne że niemalże wbija was w fotel, po prostu nie wiecie co właściwie macie teraz zrobić, więc zwyczajnie staracie się wymyśleć jakąkolwiek wymówkę, gwałtownie - w tym przypadku - szukając opcji "Cofnij" w telefonie. Jeżeli kiedykolwiek odczuwaliście coś podobnego to dobrze zrozumiecie dręczące mnie wtedy uczucia. Dlaczego tak dramatyzuje? Właściwie to nie ma wielkiego powodu, choć niektóre rzeczy zdarzają się w bardzo dziwny sposób i trudno je po prostu wytłumaczyć. Nie inaczej było w tym przypadku, kiedy trzymając telefon w ręce nagle otrzymałem wiadomość na msg' a jak dobrze wiecie, gdyż praktycznie każdy korzysta w dzisiejszych czasach z facebooka, pojawia się wówczas małe kółko z dymkiem wiadomości; jeżeli ktoś nie wyczuje dobrze momentu i przegląda w tym czasie coś zupełnie innego, może omyłkowo nacisnąć na dymek a następnie przekieruje nas bezpośrednio do wiadomości - nie liczę już ile razy omyłkowo zadzwoniłem w ten sposób do kogoś ponieważ chciałem zaznaczyć kogoś z dymków na górze - wiadomość nadesłał nie kto inny jak Patryk, stwierdzam że sukinsyn ma wyjątkowo dobrze wymierzony czas lub jest to po prostu mój niefart. Kiedy tylko przypadkowo nacisnąłem na wiadomość, kiedy pokazywałem Bykowi serial lub film, który wtedy znalazłem, wiadomość otworzyła się a następnie mój ukochany współlokator mógł zobaczyć jak Patryk, bez żadnego kontekstu lub wiadomości wcześniej, wysyła mi zdjęcie swoich stóp. Moje serce wówczas zamarło i prawdopodobnie mogłem wyglądać wtedy tak bardzo głupio jak możecie sobie tylko wyobrazić. Jeżeli kojarzy ktoś z was obraz "Krzyk" Edvarda Muncha, to właśnie podobne przerażenie zagościło w tamtej sekundzie we mnie, poczułem jak krew odpływa mi z rąk oraz nóg i szybko zabrałem telefon sprzed jego oczu, starając się w ciągu kilku sekund stworzyć choć minimalnie wiarygodną historię lub zdanie, które mogłoby powiedzieć jasno 'nie rozumiem dlaczego to zrobił' ale raczej jak łatwo się wam domyśleć, Byku był tak samo zdezorientowany, zaś po chwili zaczął się śmiać tak doniośle jak tylko mógł. Jakby zobaczył właśnie najśmieszniejszą rzecz na świecie, choć nie wiem co było bardziej śmieszne. Zdjęcie czy też wyraz mojej twarzy oraz ta koncentracja wypisana na niej, bowiem w mojej głowie przewijały się wszystkie możliwe historie od tych najwiarygodniejszych poprzez te, w których powstanie nikt nie mógłby mi uwierzyć. Tak więc po prostu przyglądałem się bezradnie na Byka, który nadal rżał jak koń, z tego co zobaczył dosłownie przed chwilą. Uśmiechnąłem się nieznacznie, jakbym też chciał zacząć się śmiać, udając że nie mam kompletnie żadnego pojęcia o co chodzi w tym momencie, jednakże to raczej nie było możliwe.

- Dlaczego Patryk wysyła ci stopy? - zaśmiał się ponownie, nim uspokoił swój głos i wrócił do poprzedniej pozycji, wpatrując się we mnie z zaciekawieniem.
- No bo wysyłał - gratulacje, to prawdopodobnie najlepsze co mogłem powiedzieć w tamtym momencie. Gdyby Beata Tyszkiewicz siedziała gdzieś w pobliżu to pokazałaby mi tabliczkę z numerem "10"
- No ale dlaczego?
- Mnie się pytasz?! Przecież to Patryk, sam powiedziałeś że to jest debil! - warknąłem wściekle, jakby chciał mi odebrać coś cennego. Przez ułamek sekundy zadrżałem cały i otrząsłem się z amoku, wpatrując się w niego, pierwszy raz od dawna, nie w trosce ani zauroczeniu a w prawdziwym gniewie, cholera, ma szczęście że nie dotknął mojej wieloletniej pracy; inaczej nawet jeżeli jest znacznie większej postury niż ja, to mógłby pożegnać się ze swoim życiem. Byku spojrzał na mnie jak na osobę, która potrzebowałaby opieki psychiatrycznej, jakoś specjalnie mu się nie dziwie. Bowiem jest to pierwszy raz czas, kiedy pokazałem mu, że posiadam nie tylko te ludzkie odruchy ale także te, które kierują całą moją frustracją, a jest jej dość dużo.
- Spokojnie, spokojnie - odparł swoim stanowczym tonem i usiadł obok mnie. Po momencie ponownie poczułem się głupio, lecz tym razem z powodu mojego głupiego zachowania, nie powinienem przecież się oburzać, a tym bardziej wrzeszczeć jak opętany z powodu, który nie jest szczególnie ważny; z pewnością mógłbym to obrócić w żart i tak też zrobiłem.
- Przepraszam; po prostu Patryk to debil, tak jak mówiłem - odpowiedziałem krótko i zablokowałem telefon, wiedząc że mam kilka zdjęć więcej zapisanych w naszej rozmowie - kiedyś dla żartu powiedziałem mu, że lubię stopy - odparłem, lekko zarumieniony jak mogę się domyśleć; tak przynajmniej wnioskowałem, szczególnie że mój ton głosu pierwszy raz od dawna zadrżał, jakby z przerażenia, jakby było to takie trudne, choć jak wcześniej mówiłem, było to dla mnie zupełnie naturalnie; lecz coś sprawiało, że mówienie o tym Bykowi mogłoby stać się bardziej niż krępujące, czułem że mogę dosłownie umrzeć z zażenowania.
- Aha - spojrzał na mnie ze zrozumieniem i po chwili na jego ustach znów pojawił się lekki uśmiech, tak ciepły uśmiech iż mógłby sprawić, że mogę się rozpłynąć zupełnie teraz i tutaj. To przepiękne uczucie, tak więc mogłem lekko wyluzować i wzruszyć ramionami do niego, jakby nie było to wcale istotne ale skoro nie jest to dlaczego tak nagle zmieniłem swoje nastawienie? Byku być może nie jest ponadprzeciętnie inteligentną jednostką, z tym że jest to wręcz oczywiste, iż nie jest to tak prosta sprawa jak mogę ją prezentować.
- To nic takiego - dodałem po chwili ciszy i ponownie usiadłem obok niego, wzdychając spokojnie.
- Niektórzy lubią stopy, nie rozumiem dlaczego i sam tego nie lubię jakoś ale okej - odparł po chwili.
- Ah, rozumiem. Jasne, to tylko żarty a Patryk bierze je zbyt na serio, przecież dobrze wiesz że nie jest zbyt bystry - oznajmiłem, choć moje serce lekko złamało się na wieść, iż nie jest on jednym z tych, którzy preferuję zabawy związane z tym fetyszem; nie jest to dla mnie zbyt ważne tak na prawdę, jest to po prostu coś co lubię robić, coś co sprawia mi radość, aczkolwiek Byku sam z siebie nadaje mi pełną radość z życia.
- No dobra - powiedział spokojnie nim jego ramię objęło mnie, kochałem i kocham to ciepło bijące od niego do tej pory, jego ramię jest silne, czuje jak mnie przytula; jak jego ręka staje się moją oporą, tym razem też tak było; w moim życiu do tej pory nie było miejsca na takie uczucia, na ciepło, związane z wewnętrznym odczuwaniem szczęścia, tak więc to ramię, która oplata moje barki jest bardzo kojące. Doprawdy; nawet kiedy był to Patryk, to takie przytulanki lub raczej 'braterskie' poklepywanie po plecach, nie sprawiały że czułem się tak dobrze. Po prostu chciałem by to robił, ponieważ pożądałem tego, w przypadku Byka wcale tak nie było; byłem zbyt nieśmiały wobec niego bym mógł tego oczekiwać. Czekałem po prostu aż zrobi coś, bym poczuł, że znów żyje. Nawet jeżeli nie jest on zainteresowany w kwestie 'stóp' to wcale nie wyklucza go jako osobę, którą prawdopodobnie kocham, nigdy tego nie mówiłem, do tej pory nigdy nawet o tym nie myślałem, zdałem sobie sprawę że na prawdę czuję do niego coś więcej niż tylko zwierzęce zapotrzebowanie na uwolnienie nasienie w celu domyślnej naturalnej reprodukcji. Ponadto, to że nie lubi bawić się stopami w tej chwili, to przecież nie oznacza, że za kilka tygodni lub miesięcy to się nie zmieni. Może się zmieni a może nie. To nie ma żadnego znaczenia, w tej chwili to nie miało. Tak więc gdy tylko objął mnie ramieniem, lekko odchyliłem swoją głowę w jego stronę z uśmiechem nim moja dłoń spoczęły na jego boku. Uśmiechałem się do niego jak idiota, kiedy on spokojnie wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem, nie aroganckim lub dziecinnym, po prostu cieszył się że jest tutaj i teraz. Wcześniej już spotkało mnie parę dziwnych zachowań z jego strony, choć częściej to ja zachowywałem się tak jakbym po prostu chciał go dotknąć, chociaż w ten najmniejszy i najdelikatniejszy sposób; pomyślałem, że przecież mamy bardzo wiele wspólnego ze sobą, nie tylko historię, nie musi mi tłumaczyć jak trudno wytrzymać z ojcem tyranem ani ja nie muszę tego mu tłumaczyć, ponieważ wie co to znaczy, wie w jakim środowisku się wychowywaliśmy i do czego dążymy, chcemy po prostu szczęścia w życiu, choć niektórym wydaje się że całe życie to tylko jedna wielka gra strategiczna, którą musisz wygrać za wszelką cenę, ściągając pozostałe jednostki w dół, tak byś ty mógł się piąć na samą górę; jako ludzkość dwudziestego pierwszego wieku chcielibyśmy dotrzeć za lasy i gór szczyty, a tak na prawdę zapominamy o tym co najważniejsze. Klaudia już wcześniej to wiedziała, znacznie wcześniej niż ja mógłbym o tym pomyśleć, byłem taki jak oni. Jeżeli piekło istnieje po śmierci to demony miały istny ubaw z tego jak podążałem drogą zniszczenia, niszcząc kolejno moje relacje, relacje ze znajomymi Patryka, czyniąc z niego niewolnika mojej woli, wiążąc go ze sobą w nienaturalnej i chorej grze naszych instynktów, następnie brnąłem cały czas do przodu, tkwiąc myślami gdzieś w pustce, zupełnej ciemnej pustce, w której otoczony byłem tylko i wyłącznie swoim egoistycznym 'ja, brnąc dalej i ośmieszając ludzi, którzy stawali mi na drodze w rozwoju, wyśmiewając tych, którzy żałośnie egzystują nie chcąc nawet wyjrzeć po za to co widzą ich oczy, naiwni. Lecz czasami warto odłożyć swoje ambicje i deptanie słabych, chociażby na chwilę, by spojrzeć na świat z innej perspektywy. Wcześniej tego nie widziałem lub nie chciałem tego widzieć, możliwe że zwyczajnie się bałem tego, że przez bezsensowne uczucia stracę swoją determinacje; jestem tylko jednym z wielu, jednym z miliarda na świecie, nie osiągne przecież wszystkiego ponieważ to niemożliwe, więc możliwe że powinienem oddać się temu dziwnemu uczuciu i po prostu zobaczyć, że nic sie nie zmieniło we mnie od czasu dzieciństwa. Jestem małym i bezbronnym chłopcem, tam gdzieś w środku, który boi się świata jak bał się dawniej, choć teraz zwyczajnie przybrał maskę obojętności, która skazała go na samotność lecz pewnego dnia ujrzałem światło, które ciągnęło się za mną od lat, była to Klaudia, która dobrze wypunktowała mnie krok po kroku i przywróciła mnie do żywych. Jakbym zmartwychwstał i dowiedział się o tym dopiero po fakcie; frazes jest prosty "nie wiedziałem, że umarłem lecz ożyłem dostrzegając swój grób" - gdyż właśnie tego dnia, w którym Klaudia postanowiła mnie zabrać do rodzinnych stron i w momencie kiedy odpisałem Bykowi na jego pierwszą wiadomość, właśnie tamtego dnia poczułem ponownie krew w żyłach a moje serce zaczęło powoli bić.
Biło bardzo powoli lecz stabilnie, choć wariowało teraz trochę mocniej, siedząc właśnie tu przed nim, przed kimś wyjątkowym. Byku, Marcin, to nie ma znaczenia jak go nazwiemy, ponieważ on nie należy do mnie, po prostu ja należę do niego; od teraz aż do dni obecnych. Możliwe, że nie jest tak przystojny jak Patryk (choć to kwestia gustu, akurat obecnie twierdzę że jest zupełnie inaczej gdyż Patryk był po prostu pasją dzieciństwa, być może nie dostrzegałem wtedy wszelkich wad), być może różnimy się pod pewnymi względami ale dużo nas też łączy ale ostatecznie chyba właśnie tamten dzień, ten który tutaj czytacie zadecydował o naszym losie, o moim losie. Byku po prostu siedział ze mną w tej ciszy, ja mogłem delektować się nim z tak bliska; czułem jak niewidzialne napięcie powoli gaśnie i pozostawia nas w tej skromnej i spokojnej ciszy. Nie wykonywałem gwałtownych ruchów, po prostu bardzo powoli i spokojnie, jakbym chciał wyczuć czy to jest właściwy moment czy też nie, przybliżyłem się do niego na tyle bym mógł przycisnąć swoje czoło, na wysokość jego obojczyka; dobrze wiedzieliśmy, obaj, że pragnęliśmy tego już od naszego pierwszego spotkania, od pierwszych długich rozmów w internecie, czy też tych zupełnie prawdziwych, kiedy o niego dbałem; a on sprawiał że uśmiech nie znikał z mojej twarzy nawet na chwilę. Tak więc opierając się o niego, moje ręce powoli oplotły go kiedy mój mężczyzna, gdyż od tego właściwie dnia tak go nazywam, mógł dokończyć swój silny uścisk i objął mnie drugim ramieniem, tak bym mógł poczuć się bezpieczny, idealnie wpasowując się w jego ciepłe ciało, nawet jeżeli nosił w tamtym momencie koszulę, to nic zupełnie nie zmieniało; to było właśnie moje miejsce, tutaj chciałem być i brakwało mi tego od dawna.

Do tej pory nie jestem w pełni przekonany co miał na myśli mówiąc "czy zrobimy coś razem" ale czy to było właśnie to? Aczkolwiek miejsce i czas zdarzenia zdawał się zupełnie przypadkowy; przecież mógł to zrobić wiele razy, dużo wcześniej, choć wiem że jest nieśmiały, bardzo nieśmiały; nie wiedział ponadto jak zareaguje, przecież nawet jeżeli ktoś jest osobą homoseksualną/biseksualną ([tu wstaw inne] by nie obrazić żadnej innej orientacji). Nie każdy rzuca się na mięso jak pies, każdy ma swoje gusta, co by było gdyby przytulił mnie innego dnia i mógłbym nie zareagować prawidłowo? Prawdopodobnie musiałby żyć w bardzo dziwnej, zmieszanej sytuacji przez długi czas nim sam kupi lub wynajmie własne mieszkanie, tak więc czekał bardzo długo, w końcu od naszej pierwszej rozmowy minęło wiele dni; w zasadzie miesięcy a ta sytuacja którą zastałem właśnie tamtego dnia zupełnie mnie zaskoczyła, tym razem w pozytywnym sensie. Właściwie to od tamtego momentu zapomniałem o Patryku i odpowiadałem mu nawet bardziej niż zdawkowo na jego wiadomości; chociaż przyznaję że nie było to wcale takie ciężkie jak zakładałem, możliwe że zachowuje się wobec niego niesprawiedliwie aczkolwiek nadal utrzymywaliśmy kontakt. Nadal to właściwie robimy; z tym że z wiadomych powodów nie chce rozmawiać na ten temat z Bykiem, nie chcę go niepotrzebnie denerwować, w szczególności że jak wspominałem to nigdy za nim nie przepadał i byłoby to bardzo nieuprzejme z mojej strony by spotkać się na jakiekolwiek spotkania z Patrykiem za jego plecami. Minęło wiele dni nim wyjawiłem mu prawdę o tym co łączyło mnie z Patrykiem w przeszłości i nie mógł uwierzyć, dopóki nie pokazałem mu niektórych naszych rozmów w historii konwersacji; jego zdziwienie nie miało zenitu ale nie czuł się z tym tak okropnie jak ja wtedy. Mimo wszystko cieszę się że mu o tym powiedziałem, inaczej mogłoby dojść do pewnych spięć a także niezbyt przyjemnych rozmów gdyby kiedykolwiek wyszło to na jaw i nie wyszło to z moich ust.

------------------
Dziękuje wszystkim za wszelkie wsparcie jakiego udzielacie mi dawniej w komentarzach, czy też w wiadomościach prywatnych.
Jednakże; właśnie tutaj kończy się wszelki wątek dotyczący mnie oraz Patryka.
Co nie zmienia faktu, że dalej 'nic' totalnie się nie dzieje.

Muszę jednak znać wasze zdanie czy chcecie kontynuacji?
Historia którą będę ciągnął dalej, będą to już bardziej "świeże" wpisy, ponieważ ten post, który tutaj zamieściłem jest datowany na ok. 2 lata temu.
Tak więc, decyzja należy do was.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kkxxx
początkujący
początkujący



Dołączył: 02 Sty 2018
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 13:51, 09 Lip 2019    Temat postu:

No ja to na to forum wchodzę już tylko, żeby zobaczyć czy jest kontynuacja xD

Ja Ci mówiłem - bardziej się czeka jak na netflixie xdd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Petro
rozkręca się
rozkręca się



Dołączył: 04 Sie 2018
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Wto 14:26, 09 Lip 2019    Temat postu:

kkxxx napisał:
No ja to na to forum wchodzę już tylko, żeby zobaczyć czy jest kontynuacja xD

Ja Ci mówiłem - bardziej się czeka jak na netflixie xdd


Mam już nawet zaprojektowaną okładkę tego dzieła, które ma tutaj miejsce.
ciekawe czy N'gówno będzie chciało wykupić prawa autorskie xDD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum dla fetyszystów męskich stóp Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin